Koreański socjopata


Noże. Pierwszy do otwierania listów, drugi rzeźniczy. Jeden z nich łamie się, kiedy próbuje rozczłonkować ciało dziewczyny. Postępy dokumentuje zdjęciami rozsyłanymi do znajomych. Od dawna ciekawiło go, jak zareagują na wiadomość o tym, że kogoś zamordował. Sam też zastanawiał się, jak to jest odebrać komuś życie. Siedemnastolatkę spotkał miesiąc temu na randce w ciemno. Dzisiaj zaprosił ją do motelu, zgwałcił, a następnie udusił. Nie oczekiwał, że poćwiartowanie ciała ludzkiego zajmie mu aż 16 godzin. Wieczorami, po pracy w coffee shopie dużo czytał w internecie o anatomii człowieka i nie wydała mu się ona jakoś szczególnie skomplikowana. Musi wyjść, żeby zaopatrzyć się w lepszy nóż. Przy okazji kupuje plastikowy worek. Nowe ostrza okazują się do bani. Może nimi jedynie pokroić miękkie kawałki ciała. Spuszcza je jeden po drugim do toalety. Pozostałość umieszcza w worku i jedzie taksówką do domu. Przed wejściem do klatki wyrzuca worek do śmietnika.



<Źródło>


Pytam znajomej Koreanki, skąd ten wysyp socjopatów wśród koreańskiej młodzieży. Odpowiada, że młode pokolenie Koreańczyków pozbawione jest tożsamości. To ludzie, w których wnętrzu zieje ogromna pustka. To sprawnie działające maszyny ograbione z wiary w cokolwiek, również w siebie samego. Niektórzy, żeby ją czymś wypełnić uciekają się do makabrycznych czynów. Poprzez przemoc wyrabiają sobie miejsce w społeczeństwie; dzięku odrzuceniu stają się na zasadzie kontrastu jego częścią. W końcu przynależą.

Za taką sytuację w dużej mierze odpowiada sposób funkcjonowania koreańskiego społeczeństwa. Od przeciętnego Koreańczyka wymaga się, żeby w określonym wieku wszedł on w związek małżeński i spłodził potomka. Na samotną osobę po trzydziestce patrzy się z podejrzliwością. Skoro nie znalazła jeszcze partnera, to na pewno musi być z nią coś nie tak. Kobiety bezdzietne uważane są za niepełnowartościowych członków wspólnoty. Ich funkcja w społeczeństwie to przecież albo żona i matka, albo obiekt seksualny. Na nic pomiędzy nie ma miejsca. Presja społeczna powoduje, że po szczegółowej analizie atrybutów osoby spotkanej na kolejnej z kilkudziesięciu randek w ciemno, człowiek decyduje się na praktyczny związek i posiadanie dzieci. Miłość jest sprawą drugorzędną.

Poczęte w takich związkach dzieci stają się instrumentami w rękach rodziców. Dziecko nie jest owocem miłości dwóch osób, tylko zabezpieczeniem na stare lata; swoistą inwestycją w ich przyszłość. Dla dzieci poświęca się całe swoje życie: matki zrobią wszystko, żeby ich pociechy dostały się za kilkanaście lat na najlepsze uniwersytety; ojcowie muszą na to wszystko zapracować. Dzieci przymusza się do całodziennej nauki okradając je w ten sposób z beztroskiego dzieciństwa i możliwości niezobowiązującej interakcji z rówieśnikami. Z tego względu nie wykształcają one podstawowych umiejętności społecznych – każdy traktowany jest jak potencjalny wróg, rywal w konkursie na wyższy szczebelek drabiny społecznej. Zamiast empatii i wrażliwości dzieci uczy się dążenia do celu za wszelką cenę, po trupach. Konkurencja jest na tyle ostra, że litość, czy pomoc innym rozumie się jako słabość, niepotrzebną stratę czasu.

A potem przychodzi pustka, której niczym nie można wypełnić; którą nie można rozwiązać problemów narastających z wiekiem. Bo w pustce – jak to w pustce – brak jest jakiejkolwiek treści, na której można by oprzeć swoje działania. Bez korzeni, samodzielnie przetestowanych wartości moralnych, osoby takie nie mogą mieć szacunku dla samych siebie; nie mogą mieć wiary, że ich życie ma znaczenie. Jednostki mentalnie silniejsze do końca życia walczą o przynależność zadowalając się jej pozorami: pracą, alkoholem, miłością za pieniądze. Zgadzają się z duchowym spustoszeniem próbując wpasować się w koreańską rzeczywistość, jak najlepiej potrafią.

Niektórzy, jako panaceum na tkwiącą w nich czarną dziurę, wybierają proste wyjście: samobójstwo. To czyste rozwiązanie wszelkich kłopotów dla tych, którzy nie mają już żadnej nadziei. Inni zaznaczają swoją obecność w bardziej dosadny sposób – odwołując się do przemocy, a czasem do czynów przestępczych, które porażają swoją przypadkowością, znieczulicą i brakiem jakichkolwiek wyrzutów sumienia.


Pytam mojej znajomej, jak Koreańczycy reagują na czyny socjopatów, opisywane na pierwszych stronach gazet. Odpowiada, że ludzie nie mają już „miejsca” w swoim życiu na analizę źródeł takich zachowań. Cieszą się tylko, że zdarzyło się to komuś innemu i... grubo po północy sami odbierają swoje dzieci-inwestycje ze szkolnej biblioteki.




22 komentarze :

  1. oja, ryczec sie che jak sie to czyta, prawie jakby Witek pisal :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam wrażenie, że w Japonii jest podobnie, choć może nie aż na taką skalę. Ci ludzie są puści wewnętrznie. Mają tylko się uczyć, zarabiać i wydawać kasę, żeby gospodarka się kręciła. Jakiekolwiek problemy osobiste i społeczne są przemilczane i zamiatane pod dywan. KasiaZ

    OdpowiedzUsuń
  3. Po przeczytaniu tego ścisnęło mi żołądek. I strasznie dziwnie się czuję.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wszędzie tak jest - niekiedy przejawia się to nieco wyraźniej bądź nieco mniej. Różnicą jest nazwa danego kraju, odmienna narodowość i inne ustępstwa kulturowe. W Polsce też roją się socjopaci i inne przerażające potwory, które w większości umiejętnie skrywają drzemiące w nich demony - jak i gdzieś indziej. Niestety, dzisiejszy świat zmierza ku nieuchronnej przepaści.
    Na szczęście, zdarzają się wyjątki, zależy na jakich ludzi się trafi i jak samemu postrzega się otaczającą rzeczywistość... Ah, ten świat.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja myślałem, że to recenzja jakiegoś filmu

    OdpowiedzUsuń
  6. Opis biedoty europejskiej 200 lat temu, podobny... Tylko że dzieciaki albo się pałętały pomiędzy nogami rodziców, albo włóczyły się gdzie bądź. Teraz siedzą w bibliotece...

    OdpowiedzUsuń
  7. Straszne.
    Madzia.

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo trafny opis koreanskiego spoleczenstwa, podpisalabym sie pod kazdym Twoim zdaniem.
    Monika

    OdpowiedzUsuń
  9. Zgadzam się z komentarzem wyżej. Wydaje mi się, że to społeczeństwo zmierza w złym kierunku. Nie wszystko można znieść z uśmiechem na ustach i nie wszystkie problemy można zamieść pod dywan. Mam wrażenie, ze Koreańczycy są coraz bardziej produktami niż ludźmi. Karol

    OdpowiedzUsuń
  10. Straszne. Zastanawiam sie, czy zawsze tak w Korei bylo? Czy to jest cena, jaka placa za ogromny skok rozwojowo-technologiczny?
    I jak to sie przeklada - ta pustka - na inne dziedziny zycia? Czy wyklucza w ogole tworczosc w sensie kulturowym? Czy w Korei pisze sie jeszcze wiersze, dobre ksiazki, czy tworzy filmy inne niz telenowela utwierdzajaca przyjety model spoleczny?

    OdpowiedzUsuń
  11. W sumie takie podejście "ważne że komu innemu" to chyba już norma

    OdpowiedzUsuń
  12. Chciałem zaproponować temat kolejnego odcinka "Zakorkowanych" dotyczący wartości. W co wierzą Koreańczycy? Dla czego gotowi są wyrzec się wygodnego życia? Czy jest coś za co gotowi są oddać własne życie?
    Po przeczytaniu tego posta moje propozycje są nieaktualne.
    Aniu, naprawdę Cię podziwiam, że potrafisz odnaleźć piękno Korei. Dla mnie piękny kraj to nie tylko wspaniała przyroda, zabytki czy pyszne jedzenie. Przede wszystkim to LUDZIE, z którymi mam jakąś płaszczyznę porozumienia, jakieś punkty styczne systemów wartości. Mimo upływu lat nie umiem ich odnaleźć w Koreańczykach, z którymi mam do czynienia na codzień; nie mam problemów z Francuzami, Hiszpanami, Grekami, Turkami, Żydami, Rosjanami czy Anglikami (kolejność przypadkowa).
    Pozdrawiam,
    F.

    OdpowiedzUsuń
  13. Przejmujące ;/ niestety wydaje mi się, że opisany proces w mniejszym lub większym stopniu zaczyna usadawiać się już we wszystkich społeczeństwach...

    OdpowiedzUsuń
  14. Przestępczość w Korei, Japonii czy Chinach jest znacznie mniejsza, niż w wielu krajach Europy. Psychopatycznych morderców też chyba mnie się trafia..?

    W Chinach jest podobny wyścig szczurów. Wszystko staje się środkiem dla świętego celu, jakim jest sukces, nawet kierunek studiów. Kierunku się nie wybiera, wybiera się uczelnię. Wczoraj spotkałem w pociągu dziewczynę z Lanzhou (biedny zachód), która - jak wszyscy - bardzo chciała studiować na prestiżowej uczelni. Dostała się na Uniwersytet Nankiński, ale do wyboru miała tylko... księgowość. Nie lubi tego, ale odniosła sukces. Wyrwała się biedy, jeździ po kraju. Zostało w niej jeszcze trochę entuzjazmu, czego o wielu się nie da powiedzieć. Na przykład większość chińskich polonistów to ludzie z przypadku. Uczą się polskiego, bo tak wyszło z rozdzielnika.

    Czy w Korei też tak to działa? Czy wybiera się konkretne kierunki, czy też chodzi o to by zawalczyć o byleco, byle na prestiżowej uczelni?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Korei jest bardzo podobnie. Chodzi jedynie o dostanie się na jeden z trzech najlepszych uniwersytetów. Ilość zdobytych punktów decyduje o tym, na jaki dział można się dostać. Młodzi ludzie raczej przypadkowo wybierają kierunki, bo niekoniecznie muszą one determinować rozwój kariery. Znam przypadki, kiedy inżynierowie z wykształcenia byli wybierani do pracy w HR.

      Usuń
  15. Najgorsze jest to, że takie historie zdarzają się wszędzie, nie tylko w Korei. Wszędzie jest jakiś sfrustrowany facet, który może komuś zrobić coś naprawdę potwornego. Sfrustrowany albo zwyczajnie @#$%^&* [tu należy wstawić ulubione przekleństwo]. :(

    Agnieszka

    OdpowiedzUsuń
  16. W gwoli odpowiedzi komuś powyżej na zapytanie czy w Korei tworzy się muzykę, filmy i ogólnie szeroko pojętą sztukę, odpowiadam tak. Jestem wielkim entuzjastą kina koreańskiego, szczególnie pociągają mnie dramaty oraz thrillery. Co do muzyki to muszę przyznać że na pewno pewna część jej obszaru jest bardzo skomercjalizowana, aczkolwiek nie zagłębiałem się w to bardzo. Książek koreańskich raczej rzadko zdarza się że czytam, ale natknąłem się na świetne opowiadania koreańskiego pisarza grozy w naszej polskiej bibliotece, tak więc wystarczy poszukać.

    Proszę też nie czytać wszystkiego co jest napisane przyjmując to za jedyną prawdę, szanuję autorkę i wiem że posiada ogromną na ten temat wiedzę, jednak pomimo to staram się odczytywać informacje z dystansem. Oczywiście to co jest tutaj napisane jest prawdą, ale temat jest przedstawiony bardzo subiektywnie, chciałem sprostować że Koreańczycy nie są robotami, pomimo dyscypliny i pogoni za karierą to nie jest tak że nie posiadają zainteresowań czy pasji. Co by było gdyby u nas poprzeczka była postawiona tak wysoko, wiele osób nie mogłoby uczęszczać na wymarzone studia, na pewno w takim wypadku wybrałoby inne.

    OdpowiedzUsuń
  17. Pominęłaś ważną kwestię: dlaczego mężczyźni zwykle mordują kobiety. :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Ładnie napisana notatka. A przydałoby się poszerzyć ten krótki wyciąg z diariusza w wersji książkowej. Albo zrobić drugie podejście. To dobry zaczątek rozdziału.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...