Nurkowanie nocne na Koh Tao


Środa, 16 czerwca 2004 (Z plecakiem przez Azję)
Sairee (Koh Tao) / Tajlandia


Wiecej wiadomo jest o powierzchni ksiezyca nic o dnie oceanu. Rekord glebokosci zostal ustanowiony na 325m - oczywiscie jezeli chodzi o nurkowanie. Najglebdze szczeliny podwodne siegaja dziesiatki kilometrow. I sa zupelnie niedostepne dla czlowieka. Z powodu cisnienia, zupelnych ciemnosci, braku czasu i zbyt szybkiego zuzycia powietrza. Przypuszczalnie zyja tam ogromne stworzenia siegajace kikludziesieciu metrow. Mowi sie o gigantycznych kalamarnicach lub osmiornicach. Kilka razy wylowiono wieloryby z sladami walki z czyms o wiele potezniejszym niz one same. Na ich skorze widnialy slady po ogromnych mackach. Relatywizujac naukowcy doszli do wniosku, ze oko takiego giganta byloby wielkosci glowy doroslego czlowieka. Pod woda wielkosc i ciezar maja o wiele mniejsze znaczenie niz na powierzchni. Dlatego natura moze troche sobie podokazywac. ;) Fascynujace.

Tak wlasnie sobie dyskutowalismy z Augustin'em na plazy dnia kolejnego, w oczekiwaniu na noc i nurkowanie. Pogoda byla zmienna, moj nastroj tez. Cos mi sie znow szkoda zrobilo i musialam ukryc twarz. Potem z innej beczki - smialam sie jak opetana. I tak leniwie minal dzien.

 Lokalne kutry

I przyszedl czas nurkowania. Fala byla spora - 2-3 metry. Bez jaj. Pascal kiwal glowa. Augustin wzial tabletki przeciw chorobie morskiej. Wyplynelismy malym stateczkiem. Mniejszym niz zwykle, bo tylko szostka nas byla. Bujalo niemilosiernie. Siedzac trzeba bylo mocno sie trzymac. Najgorszym momentem bylo zejscie do wody. Stoi sie w pletwach na burcie, z ciezkim osprzetem, pod nogami pochyle schodki do wchodzenia (wiec trzeba dac zdecydowanego kroka przy zejsciu), prawa reka musi przytrzymywac regulator i maske (na niej rowniez dydna wielka latarka), lewa pas z odwaznikami i pomiernik glebokosci i zuzycia powietrza... A tu buja jak cholera, wokolo ciemno... 

Hop. Skoczylam. Macham koleczko "ok" latarka. Wszystko ze mna w porzadku. Fale sa ogromne. Od razu zakladam regulator, bo snorkel nic tu nie pomoze. Schodzimy na 15m. Jest cudownie. Nie zaskakuje mnie oczekiwany strach. Czuje sie pewnie mimo ze kilka razy musze wysilac umysl probujac odgadnac, gdzie jest gora,a gdzie dol. Silny prad miota nami na lewo i prawo. Jak kolyska. Augustin daje znak, ze cos jest nie tak. Chce mu sie wymiotowac. Czekajac wzburzamy woda przed soba. Plankton zaczyna fosforyzowac. Plyniemy dalej. Pod skalami znajdujemy przepiekna sting ray (chyba plaszczka) i mnostwo porcupine fish. Sa przepiekne. Robi sie coraz ciemniej i straszniej. Widac tylko blysk latarek (moja co chwila wysiada) i nierozpoznawalne juz sylwetki. 

Czas wynurzac sie. Wiatr przybral na sile. Przy schodkach sciagam pletwy. Z wysilkiem podaje je komus na gorze. Ciagle mam w ustach regulator, poniewaz co chwila zalewa mnie fala. Nadchodza trzy. Ogromne. Rzuca mna o schodki. Trzymam sie kurczowo poreczy wiedzac, ze bez pletw powrot bylby niemozliwy. Dotkliwie sie osiniaczam. Trace pas z odwaznikami. Ale wychodze calo...



Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...