Czwartek, 6 maja 2004 (Z plecakiem przez Azję)
Sydney / Australia
Dzisiaj stwierdzilam, ze miasta nie obchodza mnie az tak bardzo. Nie potrafie odkryc w nich nic nowego. Wszystko wydaje mi sie powtarzalne. Lubie za to wysokie budynki. Fascynuja mnie szczegolnie, gdy dobrze komponuja sie w tradycyjna architekture oraz zielen. Uwielbiam je fotografowac. Moze chodzi o zadarta glowe. Tego brakowalo mi w Melbourne. I to ma Sydney...
Sydney |
Miasto jest zdecydowanie niesamowite. Tetniace zyciem, kolorami, roznorodnoa, urokliwa architektura. Troche mniej nowoczesne autobusy, monorail przecinajacy przestrzen tuz nad glowa, przeciskajacy sie ponad daszkami sklepow i jesienne drzewa w intensywnych promieniach slonca. Zrobilo sie o wiele cieplej. Tez na duszy.
Monorail |
Sydney i jego budynki |
Odwiedzilam kilka co znamienitszych miejsc. Miedzy innymi Opera House. Tak, jak sie spodziewalam - nic ciekawego. Male, pozolkle, zardzewiale. Trzy helmy krzyzackie. Tyle.
Opera House z innej perspektywy |
Zaczely mi szwankowac kolana. Dosyc powaznie. Myslalam, ze dzisiaj nie dowloke sie do hostelu. Po drodze, zatrzymujac sie by nabrac kurazu, przekonalam sie raz jeszcze o pozytywach konkurencji. W Sydney godzina Internetu kosztuje 2AUD, w Coober Pedy - 8AUD! Poza tym YHA Hostel, oprocz najtanszego zakwaterowania, oferuje saune (moje kolana byly bardzo wdzieczne), basen(ik) na 9 pietrze (dach), darmowe seanse filmowe z rownie darmowym popcorn'em,... no i to co w standardzie czyli pralki, suszarki, kuchnie, jadalnie - wszystko przyjaznie zautomatyzowane. Klient zdecydowanie na konkurencji korzysta.
Czuje sie bardzo zmeczona ale coraz bardziej szczesliwa.
Masashi powiedzial: "you are a great woman but crazy". Jest teraz chyba w Canberze.
Pray |
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz