Sobota, 5 czerwca 2004 (Z plecakiem przez Azję)
Kuala Lumpur / Malezja
Ze smutkiem opuscilismy Panube. Po kilkugodzinnej jezdzie autobusem dotarlismy do Kuala Lumpur.
Miasto okazalo sie natarczywie duszne, przepelnione ludzmi i pojazdami oraz... nowowczesne. Jeszcze tego samego wieczoru odbylismy dlugi spacer w kierunku blizniaczych wiez. Niektore miejsca ciagle wrosniete byly w dzungle i spiewajace ropuchy, inne znowu oswietlone neonami zawieszonymi na wysokich, nowoczesnych budynkach.
Kuala Lumpur za dnia |
Mlodziez rowniez mnie zaskoczyla. Zbuntowani, w zdecydowanie licznych grupach, na ryczacych motorach, ubrani w stylu punk, przesiadujacy w kilku punktach miasta. I przemili geje wzbudzajacy we mnie jakies takie kobieco-matczyne, zyczliwe uczucia.
No i wieze. Wspomnialam juz, ze bardzo lubie specyficzne budynki. I konsekwentnie bardzo polubilam KL Twin Towers. Uwazam, ze sa przecudowne w swojej elegancji i prostocie architektonicznej. Bez zadnego "fiu bzdziu", czy innych zadrapan szalonego artysty. Az wstyd sie przyznac, ile popelnilam zdjec.
Petronas Towers nocą |
Noc w hotelu byla szczegolna. Otoz goscie budynku musieli dostosowac sie do intensywnosci klimatyzacji, jaka obrali wlasciciele. I tak pomimo ponad 35-stopniowego upalu na zewnatrz spalam w pizamie, swetrze, polarze, w kapturze na glowie, przykryta moim sarong i w plaszczu przeciwdeszczowym. I nie bylo mi za cieplo. Dobranoc.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz