Czwartek - Niedziela,10-13 czerwca 2004 (Z plecakiem przez Azję)
Sairee (Koh Tao) / Tajlandia
Na Wyspie Zolwi (Koh Tao) planowalam zostac nie dluzej niz 4 noce. Minimum wymagane do ukonczenia pierwszego etapu kursu nurkowania. Zostalam dluzej. Z dwoch powodow. Nurkowanie spodobalo mi sie bezlitosnie podobnie jak ludzie, ktorych spotkalam.
Słynna pozioma palma na Koh Tao |
Pierwszy (i ostatni) byl Hua Wei Augustin (bez "e") Cherng - Amerykanin chinskiego pochodzenia. Pamietam pierwszy uscisk dloni i pierwsze wrazenie, jakie na mnie wywarl. Pewny siebie lecz bez krzty arogancji, inteligentny ale laknacy wiecej, ciekawy ale potrafiacy sluchac. Pamietam jak po pierwszym wykladzie zdecydowalismy sie na wspolny obiad. I tak juz zostalo. Dzien w dzien. Non stop. Lacznie z kolacja.
Nie zapomne tez nierozszyfrowalnej angielszczyzny Greg'a i Andrew oraz ich uroczej tesknoty za swoimi kobietami. I ich na pierwszy rzut oka braku rozlaki. I tesknie tez za Petra, Emily i Martine'm (lub Marvin'em - do tej pory pozostajemy z Augustin'em w zabawnej niewiedzy zamiast sie po prostu zapytac) i naszymi instruktorami - Pascal'em i Andreas'em. Z kazda osoba wiaze sie interesujaca historia. Kazdy z nich ma swoja wlasna filozofie zycia. Greg jest strazakiem, Andy konstruuje silniki samolotow, Augustin zajmuje sie konslutingiem w zakresie inzynierii, Andreas pracuje pol roku jako kierowca ambulansu w Niemczech a pol roku jako instruktor nurkowania w roznych czesciach swiata,a Pascal (Belg) osiadl ze swoja zona Wegierka i mala coreczka na Koh Tao robiac non stop za dive master'a. Podrozujac mozna wiele sie nauczyc. Przez zycie innych ludzi.
Plaża nocą |
Tak wiec pierwsze cztery dni spedzilam na wykladach i nurkowaniu. Nauczylam sie oczyszczania maski pod woda, plywania bez niej, oddychania z uszkodzonego regulatora, jego ponownego wkladania w razie wytracenia, procedur w razie skonczenia sie powietrza, regulowania oddechem poziomu zanurzenia, nieruchomej pozycji Buddy unoszac sie w wodzie, "stania" na glowie, no i smiania sie... Bylo kilka niebezpiecznych sytuacji. Na przyklad Greg zgubil pas z odwaznikami i zaczal szybko wynurzac sie mimo prob pozostania przy dnie. Na szczescie Adreas dostrzegl, co sie dzieje i sciagnal go na dol. Gdyby Greg wyplynal na powierzchnie w tym tempie to choroba dekompresyjna na pewno nie ominelaby go.
Przystan skąd wyruszaliśmy nurkować |
Z kazdym nurkowaniem czulam sie coraz pewniej i spokojniej. Czasem rybki skubaly moj naskorek na nogach, czasem karmilam je odgarniajac piasek z dna, czasem zaciekawione podplywaly bardzo blisko moich oczu. Raz Augustin musial odganiac pletwami Trigger Fish, ktora sledzila mnie plynac obok mojego zbiornika z powietrzem. Ryba ta moze bardzo dotkliwie pogryzc, kiedy czuje sie zagrozona. Widzialam tez osmiornice i imponujacego weza morskiego - bialego w czarne kropki.
Kiedy wracalismy do naszych domkow czekaly na nas nasze zwierzaczki - ruda kocica i jej przesympatyczne czarno-biale kocie. Pewnego dnia przyniosly nam glowe ogromnego geckona.
Wieczory spedzalam przewaznie w towarzystwie Agustin'a. Jedlismy pyszna kolacje, pilismy piwko i wylegiwalismy sie na tarasie, dwa metry od fal, wpatrujac sie w niebo wynurzajace sie co chwila zza sosnowatego drzewa. Duzo rozmawialismy. Pierwszy raz od dlugiego czasu spotkalam czlowieka, ktory mial tak bardzo pogmatwany, do bolu analityczny sposob myslenia. I tak ogromny zasob wiedzy, ktora sie ze mna chetnie dzielil. Imponowal mi pod wieloma wzgledami. Mimo bylo poczuc kogos opieke. Przy PWY odzwyczailam sie od niej.
Augustin jest nietuzinkowa osoba. I zupelnie podbil mnie swoimi wlasnostkami. Mikrofali nigdy nie nastawia na nieparzyste minuty. Nie lubi tez osemki i szostki. W plecaku mial przygotowane lekarstwa (ktore trafily do mnie) na wszelkiego rodzaju regionalne choroby, wode utleniona, roznego rodzaju gaziki dezynfekujace, caly zapas plastrow zwyklych i wodoodpornych, kij na psy (tuz po wyladowaniu w Tajlandii jego towarzyszke podrozy dotkliwie pogryzl pis - musiala wrocic do domu), latwo schnace ubrania, torbe na wode (pije sie z wezyka) i inne, same potrzebne rzeczy. Ja patrzac na skorupe kokosa mialam mysli o podtekscie seksualnym. On patrzac na skorupe kokosa wyobrazal sobie, ze jest maly i eskploruje jego wnetrze. Augustin ma niesamowity dar wyslawiania tego, co dla mnie do tej pory wydawalo sie niemozliwe do wyjasnienia. Ja kieruje sie intuicja, nie zawsze rozumiejac, dlaczego postepuje tak, czy inaczej. Augustin do wszystkiego musi miec wytlumaczenie, przy czym jego analiza za kazdym razem trafia w sedno. To dzial dla mnie bardzo uspokajajaco. I jest o wiele bardziej efektywne jezeli chodzi o nerwy, dusze, rozum, cialo i... rzeczywistosc. Zazdroszcze mu tego daru. Bardzo. Jednoczesnie Augustin jest czlowiekiem niesamowicie otwartym, ktory latwo zyskuje zaufanie ludzi. I wie dokladnie, komu mozna zaufac. Na wyspie niestety nie dzialaly mi karty bankomatowe. Bez zmruzenia oka zaproponowal mi pozyczke. Do splacenie po powrocie do Korei. ;)
No i jest Don. Don to taki maly duszek (dystrybutor cukierkow), z ktorym Augustin wszedzie podrozuje. Robi mu zdjecia w kazdym odwiedzonym miejscu. Nawet nurkujac porobil mu kilka. Czesto tez wrecza Don'a ludziom, ktorych fotografuje. Reakcja to przewaznie niezrozumienie, niedowierzanie, zdziwienie, smiech. Pamietam, kedy mi go wreczyl znienacka. Obdarowal mnie zupelnie dla mnie nowym uczuciem. Bo Don jest brzydki. Ma zielony kapturek, biala buzie, czerwone zakrecone oczy, czerwony wykrzywiony usmieszek i odblaskowo zolta noge. Alter ego Augustin'a.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz