Poniedziałek, 26 kwietnia 2004 (Z plecakiem przez Azję)
Darwin / Australia
Rano karmilam ryby. Podplywaly tluste i skubaly chleb z moich rak. Najrozniejsze, najbarwniejsze, najdziwniejsze. Przyplynely tez plaszczki z dlugimi, cienkimi ogonami. Przypomnialo mi sie karmienie kurczakow, kiedy mieszkalam jeszcze na wsi. Wspomnienia niewinnego usmiechu na twarzy.
Karmienie rybek |
Płaszczki też przypłynęły po łatwe jedzonko |
Teraz juz w drodze. Tej troche bardziej oczywistej, z Darwin do Alice Springs, ale dajacej odpowiednia perspektywe co do tej zyciowej. Powoli, ostroznie zaczynam rozumiec, czego szukam. Jest tyle rzeczy do uporzadkowania. Jest tyle rzeczy do zamkniecia.
Zatoka w Darwin |
Im czlowiek bardziej inteligenty tym bardziej podatny na zlo. Im wiecej bolu czlowiek doswiadcza, tym trudniej mu spogladac w oczy innym ludziom. Oba przypadki wroza zakrety. W obu przypadkach jest sie samotnym.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz