Jeden z Czytelników bloga, Łukasz Wi, poddał mi świetny pomysł, żeby zrobić wywiad z jednym z moich ulubionych Koreańczyków. Jun Hyung to młody mężczyzna, którego kiedyś uczyłam języka polskiego, a który obecnie mieszka w Polsce. Zaciekawiło nas jak postrzega nasz kraj, co myśli o Polakach, co Mu się u nas podoba, a co mniej.
Jun Hyung obecnie |
Pytania do Jun Hyunga współtworzyli Czytelnicy bloga (w kolejności komentarzy na fejsbukowym fanpejdżu "W Korei i nie tylko": Joanna Anacka, Anna Kagurazaka Jastrzębska, Ida Staszczuk, Jolanta Milke, Agata Coleman, Andrzej Bober, Maya Misztal, Kasia Zielińska, Leszek Moniuszko, Łukasz Wi, MarTgot XG, Manuela Luiza, Arwen Eveningstar, Justyna Ko, Daria Kanters, Agnieszka Sylwestrzak, Paulina Żółta, Izabela Waluś) - dziękuję za zaangażowanie i ciekawość.
Odpowiedzi pozostawiłam bez edycji, w formie, w jakiej otrzymałam je od Jun Hyunga (podobno pomagała Mu trochę koleżanka). Wydaje mi się, że świetnie oddają Jego charakter. Przyjemnego czytania i zapraszam do komentarzy.
A.S.: Po raz pierwszy Polskę
odwiedziłeś przy okazji swojej podróży do Czech. Ile miałeś wtedy lat i z kim
podróżowałeś? Jakie miasta w Polsce wtedy zwiedziłeś?
Jun Hyung: Miałem wtedy 15 lat.
Przed podróżą nie wiedziałem dokąd pojadę. Podróżowałem z kolegami do Niemiec,
Czech, Polski, Austrii, Słowacji, Słowenii i Węgier. W Polsce byliśmy w
Krakowie. To była końcówka gimnazjum, więc chcieliśmy mieć dobre wspomnienie.
A.S.: To raczej w Korei niespotykane,
żeby tak młodzi ludzie sami wypuszczali się tak daleko. Rodzice nie obawiali
się o Was? Jak ich przekonaliście do swojej wyprawy?
Jun Hyung: Na spokojnie, nie
było większych problemów. Mieliśmy kierowcę, przewodnika i zarezerwowany hotel,
więc wszystko było fajnie zaplanowane.
A.S.: Dlaczego zdecydowaliście się na
Czechy i Polskę, a nie na przykład Francję, Wielką Brytanię czy Włochy?
Jun Hyung: To nie był mój wybór.
Mój przyjaciel planował całą podróż. Kiedy miałem 13 lat podróżowałem już po
Francji, WB, i Włoszech, razem z nim i jego mamą.
A.S.: Jakie było Twoje pierwsze wrażenie
o Polsce i co spowodowało, że zacząłeś myśleć o tym kraju w kontekście
zadomowienia się tam?
Jun Hyung: Byłem w szoku.
Francja, WB i Włochy były takie same jak myślałem, więc nie byłem nimi
zainteresowany. Ale Polska całkowicie odbiegała od moich wyobrażeń. Była
lepsza. Ludzi są pomocni, mili – zupełnie jak koreańskie babcie, które
mieszkają na wsi. Bardzo mi się podobała i nadal podoba.
A.S.: Dlaczego w ogóle rozważałeś wyjazd z
Korei? Chciałeś coś zmienić w swoim życiu?
Jun Hyung: Moje życie zaczęło
się zmieniać od czasu wizyty w Krakowie. Nasz kierownik był Polakiem. W trakcie
wizyty zaprosił nas do swojego pokoju: piliśmy i dużo rozmawiali. Nauczył mnie
kilku zwrotów po polsku. np. Dzień dobry, piękna. Spodobał mi się język... i
Żywiec też ;)
A.S.: Po swojej podróży zdecydowałeś
się rozpocząć naukę języka polskiego. Co było dla Ciebie najtrudniejsze w
nauce? Jaka jest według Ciebie największa różnica między językiem koreańskim i
polskim?
Jun Hyung: Miałem szczęście,
spotkałem bardzo zdolną nauczycielkę, więc nauka nie sprawiała mi większych
problemów. Jednak gramatyka nadal jest trudna. Tu właśnie jest największa
różnica pomiędzy koreańskim, a polskim. W moim ojczystym języku używa się
Hangul, a w polskim łacińskiego alfabetu. I jeszcze wymowa – jest zupełnie
inna.
A.S.: Kilka razy wyjechałeś do Polski na
letnie kursy językowe. W jakich miastach mieszkałeś i co Ci się tam podobało, a
co mniej?
Jun Hyung: Kursy językowe miałem
we Wrocławiu, 2 razy w Warszawie i w Łodzi. Każde z tych miast ma własną atmosferę,
więc trudno je do siebie porównywać.
Jednak gdybym musiał wybrać, zdecydowałbym się na Łódź. Świetnie bawiłem się
tam ze znajomymi – ciągle mile to wspominam. Minusem jest to, że miasto wygląda
strasznie smutno. Na szczęście jest tam manufaktura, która mi to
rekompensowała. ;)
A.S.: Uczyłeś się też języka
rosyjskiego. Dlaczego?
Jun Hyung: Tak, mój kolega
Andrzej uczył mnie rosyjskiego w Łodzi. Na kursie językowym miałem zajęcia z
Białorusinami. Dzięki nauce rosyjskiego mogłem co nieco zrozumieć z ich rozmów.
Od tego się zaczęło. Jeśli będę miał jeszcze szansę, chcę jeszcze raz spróbować
z nauką rosyjskiego.
A.S.: Masz może jakąś ciekawą historię
do opowiedzenia z tego okresu? Jedna z Czytelniczek bloga wspominała, że kiedyś
udałeś się na pocztę w klapkach i w krótkich spodenkach przy 20-stopniowym
mrozie…
Jun Hyung: Tak, zdarzyło mi się
;) Poczta była niedaleko, maksymalnie 10 minut w jedną stronę. Naprawdę lubię
klapki i krótkie spodenki. Są wygodne. Wolę czuć wygodę, niż ciepło. Nadal często tak chodzę,
dlatego babcia czasami upomina mnie, żebym kupił i nosił ciepłe ubrania.
A.S.: Wiem, że przed wyjazdem na
studia do Polski zrezygnowałeś z uczęszczania do liceum w Korei. Maturę
otrzymałeś na podstawie ogólnego egzaminu. Dlaczego?
Jun Hyung: Kiedy zacząłem uczyć
się polskiego, pytałem sam siebie, na jakim poziomie będę za rok. Na początku
2. roku nauki zauważyłem, że umiem już więcej i może uda mi się rozpocząć
studia w Polsce. Zacząłem wypytywać nauczycielkę i szukać w internecie informacji
na ten temat. Dowiedziałem się, że w Polsce semestr zaczyna się od
października. Wtedy policzyłem ile mam jeszcze czasu. Gdybym normalnie kończył
liceum, straciłbym aż półtora roku. Musiałem z niego zrezygnować.
A.S.: Co robiłeś w wolnym czasie?
Jun Hyung: Cały pierwszy miesiąc
odpoczywałem, ale od drugiego zacząłem się już uczyć. Od o 09 do 16 uczyłem się
przedmiotów na egzaminy. Potem od 17 do 22 trenowałem brazylijski jiu jitsu. W
szkole nie miałem czasu na sport, więc nie byłem w najlepszej kondycji.
A.S.: W 2010 rozpocząłeś
przygotowawczy kurs języka polskiego, a w 2011 roku dostałeś się na Wydział Stosunków
Międzynarodowych na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Co było dla
Ciebie najtrudniejsze po rozpoczęciu studiów?
Jun Hyung: Nie było nic
trudnego, ale w zamian za to przeżyłem szok. Jestem wyjątkowym Koreańczykiem i
nigdy wcześniej nie widziałem tak wielu dziewczyn. U nas w szkole zawsze było
więcej chłopaków. Czasami zdarza mi się przeklinać po koreańsku, ale one na
szczęście nie rozumieją i nadal myślą, że jestem wyjątkowym Koreańczykiem.
A.S.: Jak traktują Cię inni studenci?
A profesorowie – dają Ci fory, bo jesteś obcokrajowcem? Ciekawi są Korei?
Jun Hyung: Nie wiem jak
postrzegają mnie inni studenci, bo nie wiem co o mnie myślą. Natomiast moje
obserwacje wskazują, że są oni mili, pomocni, zaj**ści. Zawsze mi pomagają, w
czasie sesji jeszcze bardziej intensywnie. Muszę powiedzieć, że na 1. roku nie
zdałbym egzaminów bez ich pomocy. Niektórzy profesorowie sprawiają wrażenie
niemiłych, ale zawsze na końcu egzaminu pokazują mi swój ładny uśmiech.
A.S.: Popularność
Korei, w szczególności koreańskiej pop kultury rośnie w postępie geometrycznym
nawet w Polsce. Jak myślisz dlaczego? Lubisz piosenkę „Gangnam Style”?
Jun Hyung: Cieszę się, że koreańska
pop kultura jest coraz bardziej popularna w Polsce. Nie wiem jednak dlaczego,
bo się tym nie interesuję. Myślę, że koreańska kultura nie jest jeszcze znana,
a zawsze to co jeszcze niepoznane daje większą radość. Co do Gangnam Style –
nie lubię, ale nie nienawidzę. Po prostu neutralnie.
A.S.: Co myślisz o poziomie nauczania
w Polsce w porównaniu do systemu koreańskiego?
Jun Hyung: Jeżeli mówimy tylko o
poziomie, to koreański jest trochę wyższy. Koreańczycy nie traktują jak
człowieka kogoś, kto nie ukończył studiów. Więc Koreańczycy uczą się
ekstremalnie. Ale nauka to nie jest najważniejsza w życiu.
A.S.: Wielu cudzoziemcom podoba się u Polaków ich
gościnność. Też uważasz, że Polacy są życzliwi?
Jun Hyung: Zgadzam się, nawet
bardzo.
A.S.: Podczas swojego pobytu w Polsce spotkałeś
się z przejawami rasizmu, nie za miłymi uwagami na swój temat? Jak sobie z tym
radzisz?
Jun Hyung: Czasami spotykam się
z tym na ulicy. Dawno temu przeklinałem do ich. Ale teraz po prostu ignoruję.
A.S.: Masz prawdziwych
przyjaciół wśród Polaków?
Jun Hyung: Tak. Mam nawet
siostrę.
A.S.: Co sądzisz
o Polkach?
Jun Hyung: To jest
najtrudniejszy temat, ponieważ to zależy od osobowości. Ale bardzo je lubię.
Zawsze uczą mnie postawy w życiu. np. jak mogę oszczędzać, jak muszę się
zachować itp. Generalnie są mega fajne.
A.S.: Czy jest coś w Polsce lub
Polakach, czego ciągle nie potrafisz zrozumieć lub zaakceptować? Co było dla
Ciebie największym szokiem kulturowym?
Jun Hyung: Szoku nie był, ale
nadal nie mogę zaakceptować picia ciepłej wody. W Korei zawsze piłem zimną.
Jest pyszna. Ale w Polsce w sklepie 1.5L wody rzadko są w lodówce. Więc kupuję
1.5L wody i 0.5L wody z lodówki. Nie lubię też, gdy ktoś chodzi w butach po
moim mieszkaniu. Jestem zbyt leniwy, nie lubię pracować w domu. A jeśli ktoś
nosi u mnie buty, muszę sprzątać i myć podłogę.
A.S.: Jeżeli
miałbyś jednym słowem scharakteryzować Polaków, jakie byłoby to słowo?
Jun Hyung: Gościnność, bo jak
Polacy mnie zapraszają, zawsze dają mi coś do jedzenia lub picia, itd. Są mili
jak babcia i wygodni jak stary przyjaciel.
A.S.: Jak postrzegasz
koreańską architekturę w porównaniu do budownictwa w Polsce?
Jun Hyung: Trudno to ocenić, nie
znam jej tak dobrze. Ale wolę bardziej stary, niż nowoczesny budynek. Stare
budynki wydają mi się bardzo urocze.
A.S.: Lubisz polską kuchnię? Jakie jest
Twoje ulubione danie? Czego nie potrafisz przełknąć?
Jun Hyung: Lubię zupą pomidorową, bigos, kaszankę,
golonkę, pierogi ruskie i rosół. Białą
kiełbasę też lubię. Ale to już nie jest polska kuchnia. Nie jestem zbyt
wymagający, więc jeżeli inny człowiek może coś zjeść i ja mogę to przełknąć.
A.S.: Nie
tęsknisz za koreańskimi potrawami? Masz kimchi
w swojej lodówce? Ramyeon w szafce?
Jun Hyung: Tęsknie tylko za
kurczakiem z sosem chilli bez kości (뼈 없는 양념치킨). Od dawno nie mam Kimchi w lodówce, ale za to zawsze mam Ramyeon.
A.S.: Podobno bez
golonki, pizzy i muffinów Twój świat byłby pusty. W jaki sposób utrzymujesz
dobrą kondycję fizyczną?
Jun Hyung: Jem naprawdę dużo.
Kilka dni temu zacząłem jeść hot dogi. Są pyszne. Zawsze próbuję trenować BJJ 4
razy w tygodniu i latem dodatkowo biegałem codziennie minimalnie 10km. Ale
teraz jest za zimno. Od marca zaczynam znowu.
A.S.: Jak znosisz
rozłąkę z rodzicami, rodzeństwem, przyjaciółmi? Często się z nimi kontaktujesz?
Jun Hyung: Z rodzicami raz na tydzień
kontaktuję się przez kakaotalk. Z przyjaciółmi rozmawiam codziennie, a z bratem
kontaktuje się kilka razy w roku .
A.S.: Czy
wyobrażasz sobie życie, swoją przyszłość w Polsce? Masz plan, żeby osiedlić się
tutaj na stałe?
Jun Hyung: Mam jeszcze dużo
czasu. Mogę myśleć o tym po wojsku.
A.S.: Wiem, że
już niedługo w Korei czeka na Ciebie dwuletnia służba wojskowa. Nie myślałeś,
żeby się jakoś od tego obowiązku uchylić?
Jun Hyung: Przed studiami bardzo
nie chciałem pójść do wojska. Byłem pewny, że to strata czasu. Ale służba jest
obowiązkiem i wydaje mi się, że po niej będę mógł dobrze napisać pracę
magisterską. Myślę, że doświadczenie wojskowe będzie w tym bardzo pomocne. Więc
teraz bardzo chcę pójść do wojska, chociaż mogę przez to zapomnieć trochę języka
polskiego.
A.S.: Jaką radę
dałbyś Koreańczykom, którzy przyjeżdżają do Polski po raz pierwszy?
Jun Hyung: Chcę powiedzieć tylko
tyle: „nigdy nie jedź tramwajem bez biletu, nawet jeśli jesteś ciekawy jak to
jest”. Musisz wtedy zapłacić mandat, nawet jeśli nie rozumiesz polskiego.
Natomiast jeśli jest to osoba paląca, musi zabrać z Korei dużo papierosów.
A.S.: A Polakom
odwiedzającym Koreę?
Jun Hyung: Chcę tylko polecić
kurczaka z sosem chilli bez kości (뼈 없는 양념치킨).
A.S.: Dziękuję za
rozmowę i życzę powodzenia!
Jun Hyung: Dziękuję bardzo:)