Jeden z Czytelników bloga, Łukasz Wi, poddał mi świetny pomysł, żeby zrobić wywiad z jednym z moich ulubionych Koreańczyków. Jun Hyung to młody mężczyzna, którego kiedyś uczyłam języka polskiego, a który obecnie mieszka w Polsce. Zaciekawiło nas jak postrzega nasz kraj, co myśli o Polakach, co Mu się u nas podoba, a co mniej.
Jun Hyung obecnie |
Pytania do Jun Hyunga współtworzyli Czytelnicy bloga (w kolejności komentarzy na fejsbukowym fanpejdżu "W Korei i nie tylko": Joanna Anacka, Anna Kagurazaka Jastrzębska, Ida Staszczuk, Jolanta Milke, Agata Coleman, Andrzej Bober, Maya Misztal, Kasia Zielińska, Leszek Moniuszko, Łukasz Wi, MarTgot XG, Manuela Luiza, Arwen Eveningstar, Justyna Ko, Daria Kanters, Agnieszka Sylwestrzak, Paulina Żółta, Izabela Waluś) - dziękuję za zaangażowanie i ciekawość.
Odpowiedzi pozostawiłam bez edycji, w formie, w jakiej otrzymałam je od Jun Hyunga (podobno pomagała Mu trochę koleżanka). Wydaje mi się, że świetnie oddają Jego charakter. Przyjemnego czytania i zapraszam do komentarzy.
A.S.: Po raz pierwszy Polskę
odwiedziłeś przy okazji swojej podróży do Czech. Ile miałeś wtedy lat i z kim
podróżowałeś? Jakie miasta w Polsce wtedy zwiedziłeś?
Jun Hyung: Miałem wtedy 15 lat.
Przed podróżą nie wiedziałem dokąd pojadę. Podróżowałem z kolegami do Niemiec,
Czech, Polski, Austrii, Słowacji, Słowenii i Węgier. W Polsce byliśmy w
Krakowie. To była końcówka gimnazjum, więc chcieliśmy mieć dobre wspomnienie.
A.S.: To raczej w Korei niespotykane,
żeby tak młodzi ludzie sami wypuszczali się tak daleko. Rodzice nie obawiali
się o Was? Jak ich przekonaliście do swojej wyprawy?
Jun Hyung: Na spokojnie, nie
było większych problemów. Mieliśmy kierowcę, przewodnika i zarezerwowany hotel,
więc wszystko było fajnie zaplanowane.
A.S.: Dlaczego zdecydowaliście się na
Czechy i Polskę, a nie na przykład Francję, Wielką Brytanię czy Włochy?
Jun Hyung: To nie był mój wybór.
Mój przyjaciel planował całą podróż. Kiedy miałem 13 lat podróżowałem już po
Francji, WB, i Włoszech, razem z nim i jego mamą.
A.S.: Jakie było Twoje pierwsze wrażenie
o Polsce i co spowodowało, że zacząłeś myśleć o tym kraju w kontekście
zadomowienia się tam?
Jun Hyung: Byłem w szoku.
Francja, WB i Włochy były takie same jak myślałem, więc nie byłem nimi
zainteresowany. Ale Polska całkowicie odbiegała od moich wyobrażeń. Była
lepsza. Ludzi są pomocni, mili – zupełnie jak koreańskie babcie, które
mieszkają na wsi. Bardzo mi się podobała i nadal podoba.
A.S.: Dlaczego w ogóle rozważałeś wyjazd z
Korei? Chciałeś coś zmienić w swoim życiu?
Jun Hyung: Moje życie zaczęło
się zmieniać od czasu wizyty w Krakowie. Nasz kierownik był Polakiem. W trakcie
wizyty zaprosił nas do swojego pokoju: piliśmy i dużo rozmawiali. Nauczył mnie
kilku zwrotów po polsku. np. Dzień dobry, piękna. Spodobał mi się język... i
Żywiec też ;)
A.S.: Po swojej podróży zdecydowałeś
się rozpocząć naukę języka polskiego. Co było dla Ciebie najtrudniejsze w
nauce? Jaka jest według Ciebie największa różnica między językiem koreańskim i
polskim?
Jun Hyung: Miałem szczęście,
spotkałem bardzo zdolną nauczycielkę, więc nauka nie sprawiała mi większych
problemów. Jednak gramatyka nadal jest trudna. Tu właśnie jest największa
różnica pomiędzy koreańskim, a polskim. W moim ojczystym języku używa się
Hangul, a w polskim łacińskiego alfabetu. I jeszcze wymowa – jest zupełnie
inna.
A.S.: Kilka razy wyjechałeś do Polski na
letnie kursy językowe. W jakich miastach mieszkałeś i co Ci się tam podobało, a
co mniej?
Jun Hyung: Kursy językowe miałem
we Wrocławiu, 2 razy w Warszawie i w Łodzi. Każde z tych miast ma własną atmosferę,
więc trudno je do siebie porównywać.
Jednak gdybym musiał wybrać, zdecydowałbym się na Łódź. Świetnie bawiłem się
tam ze znajomymi – ciągle mile to wspominam. Minusem jest to, że miasto wygląda
strasznie smutno. Na szczęście jest tam manufaktura, która mi to
rekompensowała. ;)
A.S.: Uczyłeś się też języka
rosyjskiego. Dlaczego?
Jun Hyung: Tak, mój kolega
Andrzej uczył mnie rosyjskiego w Łodzi. Na kursie językowym miałem zajęcia z
Białorusinami. Dzięki nauce rosyjskiego mogłem co nieco zrozumieć z ich rozmów.
Od tego się zaczęło. Jeśli będę miał jeszcze szansę, chcę jeszcze raz spróbować
z nauką rosyjskiego.
A.S.: Masz może jakąś ciekawą historię
do opowiedzenia z tego okresu? Jedna z Czytelniczek bloga wspominała, że kiedyś
udałeś się na pocztę w klapkach i w krótkich spodenkach przy 20-stopniowym
mrozie…
Jun Hyung: Tak, zdarzyło mi się
;) Poczta była niedaleko, maksymalnie 10 minut w jedną stronę. Naprawdę lubię
klapki i krótkie spodenki. Są wygodne. Wolę czuć wygodę, niż ciepło. Nadal często tak chodzę,
dlatego babcia czasami upomina mnie, żebym kupił i nosił ciepłe ubrania.
A.S.: Wiem, że przed wyjazdem na
studia do Polski zrezygnowałeś z uczęszczania do liceum w Korei. Maturę
otrzymałeś na podstawie ogólnego egzaminu. Dlaczego?
Jun Hyung: Kiedy zacząłem uczyć
się polskiego, pytałem sam siebie, na jakim poziomie będę za rok. Na początku
2. roku nauki zauważyłem, że umiem już więcej i może uda mi się rozpocząć
studia w Polsce. Zacząłem wypytywać nauczycielkę i szukać w internecie informacji
na ten temat. Dowiedziałem się, że w Polsce semestr zaczyna się od
października. Wtedy policzyłem ile mam jeszcze czasu. Gdybym normalnie kończył
liceum, straciłbym aż półtora roku. Musiałem z niego zrezygnować.
A.S.: Co robiłeś w wolnym czasie?
Jun Hyung: Cały pierwszy miesiąc
odpoczywałem, ale od drugiego zacząłem się już uczyć. Od o 09 do 16 uczyłem się
przedmiotów na egzaminy. Potem od 17 do 22 trenowałem brazylijski jiu jitsu. W
szkole nie miałem czasu na sport, więc nie byłem w najlepszej kondycji.
A.S.: W 2010 rozpocząłeś
przygotowawczy kurs języka polskiego, a w 2011 roku dostałeś się na Wydział Stosunków
Międzynarodowych na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Co było dla
Ciebie najtrudniejsze po rozpoczęciu studiów?
Jun Hyung: Nie było nic
trudnego, ale w zamian za to przeżyłem szok. Jestem wyjątkowym Koreańczykiem i
nigdy wcześniej nie widziałem tak wielu dziewczyn. U nas w szkole zawsze było
więcej chłopaków. Czasami zdarza mi się przeklinać po koreańsku, ale one na
szczęście nie rozumieją i nadal myślą, że jestem wyjątkowym Koreańczykiem.
A.S.: Jak traktują Cię inni studenci?
A profesorowie – dają Ci fory, bo jesteś obcokrajowcem? Ciekawi są Korei?
Jun Hyung: Nie wiem jak
postrzegają mnie inni studenci, bo nie wiem co o mnie myślą. Natomiast moje
obserwacje wskazują, że są oni mili, pomocni, zaj**ści. Zawsze mi pomagają, w
czasie sesji jeszcze bardziej intensywnie. Muszę powiedzieć, że na 1. roku nie
zdałbym egzaminów bez ich pomocy. Niektórzy profesorowie sprawiają wrażenie
niemiłych, ale zawsze na końcu egzaminu pokazują mi swój ładny uśmiech.
A.S.: Popularność
Korei, w szczególności koreańskiej pop kultury rośnie w postępie geometrycznym
nawet w Polsce. Jak myślisz dlaczego? Lubisz piosenkę „Gangnam Style”?
Jun Hyung: Cieszę się, że koreańska
pop kultura jest coraz bardziej popularna w Polsce. Nie wiem jednak dlaczego,
bo się tym nie interesuję. Myślę, że koreańska kultura nie jest jeszcze znana,
a zawsze to co jeszcze niepoznane daje większą radość. Co do Gangnam Style –
nie lubię, ale nie nienawidzę. Po prostu neutralnie.
A.S.: Co myślisz o poziomie nauczania
w Polsce w porównaniu do systemu koreańskiego?
Jun Hyung: Jeżeli mówimy tylko o
poziomie, to koreański jest trochę wyższy. Koreańczycy nie traktują jak
człowieka kogoś, kto nie ukończył studiów. Więc Koreańczycy uczą się
ekstremalnie. Ale nauka to nie jest najważniejsza w życiu.
A.S.: Wielu cudzoziemcom podoba się u Polaków ich
gościnność. Też uważasz, że Polacy są życzliwi?
Jun Hyung: Zgadzam się, nawet
bardzo.
A.S.: Podczas swojego pobytu w Polsce spotkałeś
się z przejawami rasizmu, nie za miłymi uwagami na swój temat? Jak sobie z tym
radzisz?
Jun Hyung: Czasami spotykam się
z tym na ulicy. Dawno temu przeklinałem do ich. Ale teraz po prostu ignoruję.
A.S.: Masz prawdziwych
przyjaciół wśród Polaków?
Jun Hyung: Tak. Mam nawet
siostrę.
A.S.: Co sądzisz
o Polkach?
Jun Hyung: To jest
najtrudniejszy temat, ponieważ to zależy od osobowości. Ale bardzo je lubię.
Zawsze uczą mnie postawy w życiu. np. jak mogę oszczędzać, jak muszę się
zachować itp. Generalnie są mega fajne.
A.S.: Czy jest coś w Polsce lub
Polakach, czego ciągle nie potrafisz zrozumieć lub zaakceptować? Co było dla
Ciebie największym szokiem kulturowym?
Jun Hyung: Szoku nie był, ale
nadal nie mogę zaakceptować picia ciepłej wody. W Korei zawsze piłem zimną.
Jest pyszna. Ale w Polsce w sklepie 1.5L wody rzadko są w lodówce. Więc kupuję
1.5L wody i 0.5L wody z lodówki. Nie lubię też, gdy ktoś chodzi w butach po
moim mieszkaniu. Jestem zbyt leniwy, nie lubię pracować w domu. A jeśli ktoś
nosi u mnie buty, muszę sprzątać i myć podłogę.
A.S.: Jeżeli
miałbyś jednym słowem scharakteryzować Polaków, jakie byłoby to słowo?
Jun Hyung: Gościnność, bo jak
Polacy mnie zapraszają, zawsze dają mi coś do jedzenia lub picia, itd. Są mili
jak babcia i wygodni jak stary przyjaciel.
A.S.: Jak postrzegasz
koreańską architekturę w porównaniu do budownictwa w Polsce?
Jun Hyung: Trudno to ocenić, nie
znam jej tak dobrze. Ale wolę bardziej stary, niż nowoczesny budynek. Stare
budynki wydają mi się bardzo urocze.
A.S.: Lubisz polską kuchnię? Jakie jest
Twoje ulubione danie? Czego nie potrafisz przełknąć?
Jun Hyung: Lubię zupą pomidorową, bigos, kaszankę,
golonkę, pierogi ruskie i rosół. Białą
kiełbasę też lubię. Ale to już nie jest polska kuchnia. Nie jestem zbyt
wymagający, więc jeżeli inny człowiek może coś zjeść i ja mogę to przełknąć.
A.S.: Nie
tęsknisz za koreańskimi potrawami? Masz kimchi
w swojej lodówce? Ramyeon w szafce?
Jun Hyung: Tęsknie tylko za
kurczakiem z sosem chilli bez kości (뼈 없는 양념치킨). Od dawno nie mam Kimchi w lodówce, ale za to zawsze mam Ramyeon.
A.S.: Podobno bez
golonki, pizzy i muffinów Twój świat byłby pusty. W jaki sposób utrzymujesz
dobrą kondycję fizyczną?
Jun Hyung: Jem naprawdę dużo.
Kilka dni temu zacząłem jeść hot dogi. Są pyszne. Zawsze próbuję trenować BJJ 4
razy w tygodniu i latem dodatkowo biegałem codziennie minimalnie 10km. Ale
teraz jest za zimno. Od marca zaczynam znowu.
A.S.: Jak znosisz
rozłąkę z rodzicami, rodzeństwem, przyjaciółmi? Często się z nimi kontaktujesz?
Jun Hyung: Z rodzicami raz na tydzień
kontaktuję się przez kakaotalk. Z przyjaciółmi rozmawiam codziennie, a z bratem
kontaktuje się kilka razy w roku .
A.S.: Czy
wyobrażasz sobie życie, swoją przyszłość w Polsce? Masz plan, żeby osiedlić się
tutaj na stałe?
Jun Hyung: Mam jeszcze dużo
czasu. Mogę myśleć o tym po wojsku.
A.S.: Wiem, że
już niedługo w Korei czeka na Ciebie dwuletnia służba wojskowa. Nie myślałeś,
żeby się jakoś od tego obowiązku uchylić?
Jun Hyung: Przed studiami bardzo
nie chciałem pójść do wojska. Byłem pewny, że to strata czasu. Ale służba jest
obowiązkiem i wydaje mi się, że po niej będę mógł dobrze napisać pracę
magisterską. Myślę, że doświadczenie wojskowe będzie w tym bardzo pomocne. Więc
teraz bardzo chcę pójść do wojska, chociaż mogę przez to zapomnieć trochę języka
polskiego.
A.S.: Jaką radę
dałbyś Koreańczykom, którzy przyjeżdżają do Polski po raz pierwszy?
Jun Hyung: Chcę powiedzieć tylko
tyle: „nigdy nie jedź tramwajem bez biletu, nawet jeśli jesteś ciekawy jak to
jest”. Musisz wtedy zapłacić mandat, nawet jeśli nie rozumiesz polskiego.
Natomiast jeśli jest to osoba paląca, musi zabrać z Korei dużo papierosów.
A.S.: A Polakom
odwiedzającym Koreę?
Jun Hyung: Chcę tylko polecić
kurczaka z sosem chilli bez kości (뼈 없는 양념치킨).
A.S.: Dziękuję za
rozmowę i życzę powodzenia!
Jun Hyung: Dziękuję bardzo:)
Ach uroczy chłopak:-)Co do jednej kwestii to się oboje zgadzamy.Oboje nie lubimy ciepłej wody.Brrr nie rozumiem jak inni mogą ją pić nie raz mi się za to obrywa ,bo jak teraz zima,chłodno a ja piję zimny napój.
OdpowiedzUsuńMadzia.
Ja + ciepła woda = fujj :/ Kurcze jestem ze Śląska i tam większość ludzi prosto z kranu extremalnie zimną wodę pije nawet w zimie. Ale Poznańska woda to takiś syf niedobra w smaku jak się zwilża nią usta = jak się zęby myje to czuć :/ A takie kupowane to ja do lodówki wrzucam i soki w kartonach, szklanych butelkach też = tego się pić nie da na ciepło.
UsuńJa takiej z czajnika nie lubię ale np. Z kranu zdarza mi się napić i szczerze powiem nie jest zła, chociaż mówi się że mineralna jest zdrowsza od źródlanej ale ja osobiście za nią nie przepadam. Dużo osób nie odczuwa między nimi dużej różnicy smaku ale ja akurat odczuwam :)
UsuńŁał ale super wywiad !!!
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba ten post...oby takich więcej ;)
Oo to takie ciekawe! Jeszcze nie czytałam czegoś co byłoby opinią Koreańczyka na temat Polski. A i padłam przy fragmencie: „nigdy nie jedź tramwajem bez biletu, nawet jeśli jesteś ciekawy jak to jest”. Cóż to dobra rada też dla Polaków :P
OdpowiedzUsuńna youtub możesz znaleźć jak się wypowiadają "obcy" o Polsce. Polandia czy jakoś tak :)
UsuńMmm, dzięki za info :)
UsuńNaprawdę miło się czytało , ten post naprawdę poprawił mi dzisiaj humor :*)
OdpowiedzUsuńMiło się czytało, wydaje się być bardzo sympatycznym chłopakiem :)
OdpowiedzUsuńJedno mnie zastanawia, dlaczego jego goście nie zdejmują butów? :P Jestem ze wschodu Polski i jeszcze się nie spotkałam z tym, żeby ktoś tutaj chodził po domu w butach "nadworowch" :P
Asia
Ja tak samo jestem ze wschodu i nie wyobrazam sobie wejsc do kogos do domu w butach, albo zeby ktos do mnie do domu tak wszedl. Czyzby zachód Polski byl inny?
UsuńJa myślę, że to w sumie zależy od każdego człowieka z osobna, bo na przykład ja i moja rodzina jesteśmy z zachodniej Polski, a tutaj także ściąga się buty :)
UsuńHola, hola!
UsuńOd urodzenia mieszkam z zachodniej strony Polski i także zaręczam, że u nas w domu i podczas wizyty u innych buty ściągamy.
Kwestia wychowania, kultury wyniesionej z własnego domu.
Ej ja jestem z zachodu i u mnie też się ściąga buty. Może oni myślą że jest lajtowy. Ja bym pomyślała. Kurcze że się nawet nie pytają :O Toż to skandal je!
Usuńciekawy wywiad :)
OdpowiedzUsuńĆwicze z nim BJJ jest naprawde wspaniałym człowiekiem:)
OdpowiedzUsuńKapitalne , jesteśmy jak koreańskie babcie? No tak pozytywnego zdania o naszej nacji już dawno nie czytałam. Post wprawił mnie w radosny nastrój i tylko utwierdza mnie w przekonaniu , że koreański punkt widzenia wielu spraw jest odświeżający.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ps.:Proszę o jeszcze jeden wywiad......
z tym brakiem biletu to znakomita rada w warunkach warszawskich. dodałabym - i autobusem też bez biletu nie jedź, to samo w metrze - łapią już na peronie :)))
OdpowiedzUsuńHahah serio? Ale jaja ja w życiu w Wawie nie byłam = a w Pl mieszkam XD Wolę coś w stylu: Krynica Zdrój, Pszczyna, Wisła, Ustroń <3
UsuńTez nigdy nie bylam w Warszawie polecam odwiedzić Śląsk cudowne miejsce ;)
UsuńSympatico :) dobrze, że ciągle trzymacie ze sobą kontakt i mimo, że mieszkacie daleko od siebie to czasem wspominasz Jun Hyung'a na blogu.
OdpowiedzUsuńKoreańskie babcie? Super! :-)
OdpowiedzUsuńJun Hyung wygląda mi na fajnego gościa, ma poukładane w głowie. I podoba mi się Polska widziana jego oczami. :o)
Super wywiad i bardzo ciekawy człowiek z tego chłopaka i jak widać wesoły ;-) Cieszy mnie to, że są u nas obcokrajowcy, którzy są z nas jako kraju i ludzi zadowoleni
OdpowiedzUsuńUwielbiam tego chłopaka, a nota bene, poznaliśmy się właśnie przez Twojego bloga - nie wiem czy pamiętasz, gdy wymieniałaś nas kontaktami ;) Jun jest teraz moim stałym gościem, gdy bywa w Warszawie (ech, jestem jedną z tych gościnnych "ajum", o których wspomina... ;) W Korei za to okazał się super pomocny dla mnie :) Złoty chłopak, niezwykle inspirujący, potrafi mnie naładować bardzo pozytywną energią :)
OdpowiedzUsuńsympatyczny chłopak :)
OdpowiedzUsuńPrzesympatyczny wywiad i przesympatyczna osoba. Bardzo miło słyszeć, że tak ciepło wyraża się o Polsce, a przede wszystkim o Polakach.
OdpowiedzUsuńP.S. To kto ma ochotę na kurczaka w sosie chilli bez kości? ;)
P.P.S. Tylu studentów z Korei przebywa w Polsce i w samym Poznaniu, a mi jeszcze nikogo nie udało się poznać. Skandal...
Świetny wywiad ! Bardzo przyjemnie się czytało :) Pozdrowienia dla uroczego Jun Hyung'a ;3
OdpowiedzUsuńhmm trochę nie doprecyzował wypowiedzi o POLKACH w końcu większości chodziło o odpowiedzi typu : ładne czy brzydkie w czym lepsze i gorsze od Koreanek itp. ;)
OdpowiedzUsuńBardzo interesujący wywiad. Zawsze chciałam się dowiedzieć w jaki sposób zwykły koreański obywatel będzie postrzegał naszą nadwiślaną krainę. Zdziwiłam się trochę, że miał zaledwie 15 lat, a już zwiedził tyle ciekawych miejsc na świecie. Ja mam 16 lat, a rodzice nie chcą mnie nawet puścić samej PKS do miasta oddalonego o 20 km od mojego miejsca zamieszkania.
OdpowiedzUsuńA tak w ogóle to chciałabym powiedzieć, że ten blog jest naprawdę wspaniały. W sumie to moje główne źródło wiedzy o kulturze azjatyckiej, która pasjonuje mnie już jakieś trzy lata.
Haahaha też na UAM studiuję i mnóstwo Koreańczyków widzę, ale nie znam nikogo. Ale dziewczyny, które znam "wyczajają na ostro" = Tajów, Koreańczyków itp. Hhaha mam mieszne uczucie jedna wie nawet ile Tajów jest na medycynie (ponad 300) i zna blisko 100. Makabra :D
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy pomysł na wywiad i dobre pytania a odpowiedzi bardzo pozytywne. Fajnie wiedzieć że ktoś poza moim chłopakiem i netowymi Azjatami, którzy zwiedzali lubą Polskę, mimo wyzwisk. Ostatnio słyszałam jak się z pewnych 2 Chińczyków nabijali = przykro mówić, słyszeć i tp. Hmm kurczaka bym nie zjadła ^.^ Ciekawam czy by się ktoś obraził jakbym odmówiła mięcha? Chyba nie trzeba być tolerancyjnym :D
wywiad bardzo mi sie podobal, a chlopak wydaje sie byc bardzo wyjatkowy! ^^
OdpowiedzUsuńMogłabyś poradzić na co zwrócić uwagę i od czego zacząć naukę języka koreańskiego? ;)
OdpowiedzUsuńJak w nauce każdego języka najważniejsza jest regularność - warto uczyć się krócej, ale za to każdego dnia. Kolejna ważna rzecz to stosowanie wiedzy w praktyce, oglądanie prostych seriali etc.
UsuńMyślę, że każdy prodręcznik do nauki jęz. koreańskiego ma dosyć standardowy format - począwszy od alfabetu, przez łączenie liter w sylaby, wymowę, kończąc na słownictwie i gramatyce. Tego systemu warto się chyba trzymać.
Dziękuje bardzo i pozdrawiam ;)
UsuńOstatnio przeczytałam wypowiedź jednej dziewczyny, która mówiła, że za każdym razem gdy w rozmowe z Koreańczykiem przyznawała się, że jest Polką ten momentalnie przestawał z nią rozmawiać i odchodził. Czy oni mają coś do
OdpowiedzUsuńPolaków czy to taki zbieg okoliczności ?
To jakaś bardzo dziwna sytuaja. Przez 11 ostatnich lat żaden Koreańczyk nie zareagował na moje pochodzenie w taki sposób...
UsuńPewnie myśleli, że rosjanka.... a jak "wyszło szydło z worka" to dali sobie spokój :DD
UsuńTeż mi się to wydaje mało wiarygodne. Dziękuję za odpowiedź ;)
OdpowiedzUsuńpoczytałabym jeszcze jakiś wywiadzik :D
OdpowiedzUsuńBardzo sympatyczny chłopak, naprawdę chciałabym go poznać. Chcę mieć prawdziwego przyjaciela z Korei, który uczyłby mnie swego ojczystego języka.. ^_^
UsuńWspaniały chłopak!
OdpowiedzUsuńPodziwiam go coraz bardziej!
Aż się ma ochotę uczyć języków :)
Takie małe pytanko (mam nadzieję, że się wcześniej nie pojawiło), ile czasu Jun Hyung uczył się języka polskiego?
Jun Hyung przyszedl do mnie po raz pierwszy w polowie 2008 roku.
UsuńPoznan~ moje okolice. Moze kiedys na siebie wpadniemy ㅋㅋㅋㅋㅋ
OdpowiedzUsuńA mnie spotkały nieprzyjemności ze strony Koreańczyków. Przez to teraz ich nie cierpię i gardzę nimi. Wiem, że nie wszyscy tacy są, ale ci, których spotkałem wyrobili moje zdanie o nich.
OdpowiedzUsuńBardzo interesujący wywiad, jednak zasmuciła mnie jedna rzecz w nim, a mianowicie fragment "Koreańczycy nie traktują jak człowieka kogoś, kto nie ukończył studiów" :( więc ja jako osoba która ukończyła technikum handlowe jestem dla Koreańczyków nikim, a tak marzyło mi się żeby w przyszłości zamieszkać w Korei...
OdpowiedzUsuńProszę nie przejmować się o wykształcenie. tylko stare ludzi mają takie stereotypy. Młodzi raczej nie przejmują się o tym :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńOdpowiedzi znajdują się w moim blogu. Dla przykładu:
Usuń1. http://wkorei.blogspot.kr/2014/02/czy-warto-studiowac-koreanistyke.html
2. http://wkorei.blogspot.kr/2011/11/egzaminy.html
Martwi mnie jedna sprawa.
OdpowiedzUsuńNie traktują tam jako człowieka kogoś kto jest bez studiów? To co mają zrobić ludzie niepełnosprawni umysłowo?! Chyba przesadza.
Co do wojska to gdyby nie głupi północny sąsiad to południową Koreę byłbym w stanie zaakceptować, a tak to jedynie toleruję. :)
Hihi teraz w Łodzi robi sie kolorowo, chociazby przez "Stajnię jednorożców" :) Zapraszam do Łodzi ;) A w wojsku zawsze mozna napisac lub zadzwonic do kogos z polski zeby jezyka nie zapomniec.
OdpowiedzUsuńCiekawy wywiad, jestem pod wrazeniem. Genialnie ze ktos sie podjął tego :)