W Korei palenie jest nawykiem praktykowanym nagminnie i bezkarnie nawet w miejscach publicznych. Papieros jest nieodzownym elementem szklaneczki soju (koreańska wódka 19%), wieczornego barbecue i nocnych wojaży zestresowanych mężczyzn (kobiety palą bardzo rzadko). Nic nie da się z tym zrobić - można tylko biernie wdychać. Jeszcze nie tak dawno mężczyźni palili w pracy (mój szef nawet teraz pozwala sobie na ten wybryk tyle że po godzinie szóstej), a nawet w samolotach koreańskich linii lotniczych. Mimo że koreańskie papierosy są względnie słabe to rak płuc, obok raka żołądka, jest jednym z największych zabójców Koreańczyków. (Być może również z powodu dużego zanieczyszczenia powietrza.)
Moda na niepalenie wchodzi do tego kraju dosyć opornie. Dwa lata temu w jednym z większych chaeboli prezydent wydał zarządzenie według którego ci, którzy rzucą palenie otrzymają specjalne bonusy. Pracownicy musieli podpisać deklarację – wyboru nie mieli z powodu niepisanej groźby zaniżonej oceny rocznej. Teraz podobno wychodzą po dwie, trzy osoby na parking i palą w zaciszu własnego samochodu tak, żeby nikt ich nie przyuważył.
W niektórych koreańskich korporacjach jednym z elementów oceny pracowników wyższego szczebla jest liczba palących osób w grupie, którą zarządzają. A to z bardzo prostej przyczyny. Palący pracownik musi wyjść na papierosa średnio 4-5 razy dziennie. Każda taka przerwa to co najmniej 15 minut, co oznacza, że dziennie pracownik nie wypracowuje około godziny. W tygodniu to już pół dnia, a w miesiącu to dwa dni spędzone na paleniu zamiast na pracy! Zasoby ludzkie również wspierają próby zerwania z nałogiem poprzez udział w wywołujących wiele emocji programach. Dla przykładu w mojej firmie każdemu kto podpisze deklarację (a każdy musi podpisać włączając w to niepalących) wypłaca się tysiąc dolarów. Po kilku miesiącach przeprowadza się badania krwi, żeby sprawdzić, czy pracownik dotrzymał słowa. Jeżeli nie udało mu się wytrwać w postanowieniu to on i wszyscy zadeklarowani z tego samego departamentu muszą zapłacić firmie po tysiąc sto dolarów (10% kary). Jeżeli wszyscy pracownicy w danej grupie udowodnią swoją wstrzemięźliwość, to na konto każdej osoby wpłynie od firmy kolejne tysiąc dolarów nagrody. Wyborny przykład odpowiedzialności zbiorowej z delikatnym odchyleniem dyskryminującym tak naprawdę niepalących (paradoks!).
W naszej grupie jest ponad 30 osób, z tego 80% to wieloletni i zadeklarowani palacze...
And I can’t help but wonder... Czyżby moja firma była w tarapatach finansowych?
Wódka 19%... co to jest... :D
OdpowiedzUsuńPrzerwy na papierosa są czasami denerwujące, kiedy wszyscy wychodzą i przerywają jakieś pilne zadanie. Ludzi nie zmusi się do beztytoniowego trybu życia. Trzeba by całkowicie zlikwidować produkcję papierosów.