Jeszcze kilka lat temu zajście w ciążę oznaczało dla Koreanki pożegnanie się z karierą zawodową. Po pojawieniu się większego brzuszka, co by nie rozpraszać wrażliwszych kolegów, kobiety odchodziły na urlop macierzyński i po jego zakończeniu do pracy już nie wracały. Związane to było przede wszystkim z horrendalnymi wynagrodzeniami niań, które częstokroć przewyższały zarobki świeżej mamy. Drugi powód, który aktualny zresztą jest i dzisiaj, to fakt, że kobieta w firmie koreańskiej kariery zrobić po prostu nie może więc i tak nie ma czego żałować. A rodzić dzieci trzeba. To społeczny obowiązek do odfajkowania, o którym namiętnie przypominają rodzice, ich przyjaciele, a nawet szefowie w pracy.
W tym roku nasza firma obficie obrodziła nowymi pociechami. Wiadomo – konsekwencja kryzysu ale też i kwestia wyjątkowości roku 2010 – jest to bowiem Rok Białego Tygrysa, który zdarza się raz na wiele lat (o Roku Białego Tygrysa pisałam tutaj). O dziwo tym razem kobiety odważnie paradowały z ogromnymi brzuszkami po firmie, absolutnie nic nie robiąc sobie z ciekawskich spojrzeń mężczyzn. To chyba jednak bardziej problem kultury korporacyjnej niż kobiecej emancypacji. W mojej poprzedniej firmie bowiem ciężarne kobiety na każdym kroku szykanowane były mało wybrednymi żartami i dlatego decydowały się na wsześniejsze odejście. Pod tym względem firma, dla której pracuję obecnie jest trochę bardziej ucywilizowana. Zdumiała mnie jednak inna różnica. Prawie wszystkie kobiety wróciły do pracy i to już po trzech miesiącach od urodzenia dziecka. Wczoraj spotkałam się z jedną z nich. Powiedziała mi bardzo otwarcie, że z dzieckiem to sobie w ogóle nie radzi i tak naprawdę jest ogromnie szczęśliwa, że większość czasu może spędzić w pracy. Tutaj może spokojnie posiedzieć na tyłku, napić się kawy z koleżanką i „normalnie” żyć. To tak, jakbym słyszała koreańskiego mężczyznę, który z tych samych powodów woli pójść z kolegą na szkaleczkę soju niż wrócić po pracy do domu. Zapytałam, kto w takim razie opiekuje się dzieckiem. Dziewczyna odpowiedziała, że jej matka i teściowa. W końcu chciały wnuczka, to mają...
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz