Jeden dzień. Polska, jaką pamiętam.



Ostre nożyce zdecydowanym świstem przecinają powietrze wokół mojej głowy. Za każdym pociągnięciem tracę kilkanaście centymetrów nawarstwionej we włosach przeszłości. Naprędce znalezionymi nożyczkami, w obskurnym pokoju koreańskiego akademika, posadzona na samotnym stołku w samym jego środku. Z zaplecionymi dłońmi, jak urzeczona, spoglądam na płytki szarej, gumowej podłogi, uściełanej jasnymi kosmykami. Na ziemi bezładnie tarza się zapis minionych wydarzeń, mojego dawnego życia, które za krótki moment ma znaleźć się w koszu. Rozmyślam o ogromnych, kilkutysięcznych drzewach i ich słojach, w których strukturze wprawne oko odczytać może tajemnice dawnych czasów. Tak samo jak słoje drzew, tak i włosy przechowują echa przeszłości, skrawki wyżłobionego na nich doświadczenia. Średnio w jednym centymetrze jedwabistej nitki zapisane jest wspomnienie jednego miesiąca z mojego życia. Tamtego życia.


Fanpage "W Korei i nie tylko" - wrzesień 2012 i 2013


Spieczony koniec lata miesza się z odżywczym powiewem jesieni. To wrzesień, przedsmak najpiękniejszego okresu w Korei. Wołają horyzonty, wołają miejsca jeszcze nie odwiedzone, ciągnie gdzieś, gdziekolwiek byle nie w progi domu. To czas przemian, nie tylko w widocznie odczuwającej ulgę naturze, ale też i we własnym wnętrzu. Jesień sprzyja zamyśleniu, przystanięciu na chwilę i spojrzeniu na wszystko ze szczytu zmieniającej kolory góry.


Poniżej fragmenty z koreańskiej rzeczywistości września 2012 i 2013.




Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...