Fanpage "W Korei i nie tylko" - lipiec 2012 i 2013


Lipiec na moim fanpage'u to dużo muzyki, wypieków artystycznych, ale również i niekonwencjonalnego, ale smacznego jedzenia. Lipiec to też pora deszczowa, ostatni miesiąc wytchnienia przed wilgotnym skwarem, który szczelnie opatula Koreę na cały sierpień. I te cykady, które spać nie dają po nocach... 

Poniżej wspominki z ostatnich dwóch lat.




1 lipca 2012

PWY i 마일로. Oboje wniebowzięci. — with Leszek Moniuszko and 2 others.




2 lipca 2012

Pełna kultura w naszej firmie. Przed pracą i w czasie przerwy obiadowej muzyka klasyczna na żywo. Lubię posiedzieć sobie czasem z tyłu sącząc ice capuccino.





Dzisiaj kontynuacja wątku koreańskich „staroci” muzycznych. Kim Hyun Sik (김현식) to kolejna tragiczna postać koreańskiej sceny artystycznej (a raczej tzw. „underground’u”) lat 80-tych. – zmarł w wieku 32 lat (1990) na marskość wątroby. Teksty utworów tego artysty traktują w przeważającej mierze o niespełnionej miłości i samotności. Swój szósty, ostatni album, Kim nagrywał dochodząc ze szpitala. Niestety nigdy nie doczekał się jego wydania. Piosenka na nadchodzący tydzień pochodzi z tego właśnie krążka: „내 사랑 내 곝에” („Moja miłość przy moim boku”) – tekst po koreańsku i angielsku w komentarzach.







3 lipca 2012

막창 czyli odbytnica na rożnie oraz 소주 czyli koreańska wódka - na ostateczne zapicie smutków.




  
7 lipca 2012

Miseczki na ryż ulepione dwa tygodnie temu. Na zdjęciu już wypalone czekają na pokrycie farbą i kolejne wypalanie.





Moja kotka Nabi zasłużyła na nową (wiekszą) doniczkę na swoją trawkę~~. Na zdjęciu w trakcie tworzenia.




Jeszcze mokra donica. Ostatnio eksperymentuję z nieregularnymi formami i chropowatymi powierzchniami (ta na doniczce odciśnięta od kamienia). Może przejadłam się sztywnymi ramami perfekcji, do której z takim zaangażowaniem dąży się w Korei. Miłego weekendu.




9 lipca 2012

Piosenka na nadchodzący tydzień "안녕이라고 말하지마” („Nie mów żegnaj”, 1989) w wykonaniu Lee Seung Cheol’a (이승철) to jedna z tradycyjnych pozycji w moim repertuarze, kiedy to w ramach ostatniego punktu firmowej popijawy (회식) wraz ze współpracownikami udajemy się chwiejnym krokiem na karaoke (po koreańsku „norebang”/”노래방”). Jest prosta, sentymentalna i każdy ją zna – jak znalazł na takie okazje (oryginalny tekst i tłumaczenie w komentarzach).



Lee Seung Cheol (ur. 1966) to jeden z „wiecznych” artystów. Zadebiutował w roku 1986 i od tej pory razem z koreańskim rynkiem muzycznym ulega ciągłym przeobrażeniom – od rockmana skazanego za palenie marihuany do sędziego w komercyjnym programie wyszukiwania talentów „Superstar K” . Przez swoich wiernych wielbicieli znany jest jako „Król Sceny na Żywo”, ponieważ przed dłuższy czas z powodu incydentu z narkotykami mógł popularyzować swoją muzykę jedynie dzięki koncertom. 






11 lipca 2012

Jakiś czas temu na blogu pisałam o tym, jak kobiety radzą sobie w zmaskulinizowanym, patriarchalnym i konserwatywnym świecie zawodowym Korei. Mimo ogromnego postępu gospodarczego Korea wypada blado jeżeli chodzi o równouprawnienie, głównie ze względu na bardzo mocno zakorzenione stereotypy co do roli kobiety i mężczyzny w społeczeństiwe (kłania się tutaj filozofia Konfucjusza).To może się nieznacznie zmienić na korzyść za sprawą Pani Park Geun Hye (박근혜), liderki Partii Saenuri (새누리당), córki zamordowanego prezydenta Korei - Park Jeong Hui (박정희), która jak na razie prowadzi w przedwyborczych sondażach jako kandydat na następnego prezydenta Korei. 19 sierpnia odbędą się prawybory.





12 lipca 2012

Dawno temu, jeszcze na starym blogu, pisałam o tym, jak wielkiego doznałam zawodu podczas jednej z wypraw z grupą Koreańczykow na urodzinowy tort. Zaserwowano nam wtedy ciasto z bitą smietaną i... słodkimi ziemniakami. Byłam, delikatnie mówiąc, niepocieszona - natychmiast chciałam wracać do domu (Polski). Od tego czasu tort ze słodkich ziemniaków i ja doszliśmy do porozumienia i jako tako tolerujemy się.



Dzisiaj na stołówce spotkała mnie jednak kolejna niespodzianka tego rodzaju. Panie w kuchni widząc, że szerokim kołem omijam przystawki z anchovies i papryczkami, pospieszyły mi w sukurs. Do stołu przyniosły mi bułeczkę z... puree ziemniaczanym w środku, wymieszanym z ziarnami kukurydzy i kawałkami marchewki. I może jakoś bym to wszystko uprzejmie przęłknęła, gdyby tylko nie ten... DŻEM.

W Korei rozumienie zachodniego jedzenia pozostawia niestety wiele do życzenia. Warjacje na ten temat są najprzeróżniejsze: od okrutnie słodkiego sosu bloognese czy napoli, przez pizzę z wielkimi kawałkami ziemniaków w łupinach, sałatek z kawałkami mandarynek polanych słodkim sosem, aż do tego rodzaju kanapeczek. Czasem po prostu chce się płakać...




14 lipca 2012


Sobotni poranek. Jajecznica z cebulką na boczku. Popijamy herbatę z miodem i cytryną przeglądając swoje Androidy. 


PWY: Ubieraj się. Wychodzimy poćwiczyć.
JA: Idź sam, ja sobie poczytam.
PWY: Nie (싫어!).
JA: Jak ja nie pójdę, to Ty też nie? 
PWY: Nie.
JA: To szantaż?
PWY: Nie, groźba.

Rezultat? 560 kalorii spalonych po prawie dziewięciokilometrowym spacerku w ciągu 1h20min. Do tego lekki buraczek na twarzy. — with Wooyoung Park.







16 lipca 2012

„Jaurim” („자우림”, czyli „Purpurowy Las Deszczowy”), to chyba najlepszy współczesny zespół rockowy w Korei. Grupa powstała w 1997 roku i od tamtej pory, w niezmienionym składzie, zaskakuje publiczność najróżnorodniejszymi kawałkami: od nostalgicznych balad, przez lekkie, przyjemne piosenki, aż po ciężkie brzmienia. Wokalistka, Kim Yun A (김윤아), ceniona jest za jej wspaniały głos oraz głęboki przekaz zawarty w tekstach utworów – zespół przetarł sobie drogę do sukcesu bazując na poparciu ulicy w okolicach Hongdae (홍대), dzielnicy słynnej w latach 80-tych ze sceny alternatywnej. Jest to też jeden z niewielu koreańskich zespołów, który w swoich kawałkach barbarzyńsko nie okalecza języka angielskiego (przykładem może być piosenka „#1” – link w komentarzach). Myślę, że warto na chwilę oderwać się od K-Popu i przyjrzeć się trochę bliżej inspirującej twórczości „Jaurim”.



Piosenka na nadchodzący tydzień „파애” („Paae”, „Broken Love”) pochodzi z pierwszego albumu „Jaurim”, wydanego w roku 1997. Tekst po koreańsku i po angielsku w komentarzach. 





17 lipca 2012

60M Euro wydane z budżetu na największą na świecie pływającą wyspę. To kraj wielkich przedsięwzięć, czasem niestety okazujących się wielkimi wpadkami (pomijam tutaj skandale korupcyjne itd.). Wystarczy podać za przykład przebudowę jednej z głównych arterii w okolicach Gwanghwamun - na środku ulicy wybudowano deptak (odbywały się tutaj nawet skoki narciarskie!), co sparaliżowało ruch uliczny; w czasie monsunu deptak przemienia się w jezioro. Drugim mało chlubnym przykładem jest Four River Restoration Project, projekt obecnego prezydenta Korei, Lee Myung Bak'a, polegający na regulacji czterech rzek tak, żeby zapewnić krajowi bezpieczeństwo zasobów wody pitnej i ochronę przed powodziami. Projekt ten okazał się totalną klapą, która kosztowała podatników 17,3 biliona USD. W rzeczywistości chodziło tutaj o zapewnienie dochodu firmom budowlanym - Lee Myung Bak był CEO Hyundai Engineering & Construction Ltd., a że jego prezydentura kończy się wraz z tym rokiem, zagwarantowanie sobie wdzięczności jaeboli to posunięcie strategiczne.



17 lipca 2012

Na moskitierach pojawiły sie pierwsze cykady.



18 lipca 2012


Dzisiaj wzięłam moją podopieczną na Samgyetang (삼계탕), czyli zupę z małego kurczaka (mieści się w półmisku) nadziewanego ryżem. W środku kurczaka jest też korzeń żeńszenia i jujuba (głożyna), a w samiej zupie pływa zieleninka z dużą przewagą pora. Czasem do zupy wlewa się kieliszek alkoholu z żeńszenia - insamju (인삼주) lub po prosut pije się go symultanicznie z posiłkiem~~. To jedna z moich ulubionych tutejszych zup.


Pod restauracjami serwującymi samgyetang ustawiały się dzisiaj długaśne kolejki. To dzisiaj mianowicie oficjalnie rozpoczyna się Boknal (복날), czyli najgorętszy miesiąc w roku i właśnie pierwszego dnia tego okresu, nazywanego "chobok" (초복), zaleca się zjeść tą zupę, żeby jej gorącem ulżyć gorączce ciała (이열치열). Zupa ta też jest przednia na wszelkie przeziębienia - przypomina nasz rosołek.

W moim samgyetang nie było korzenia żeńszenia - pewnie kucharki za bardzo się spieszyły - znalazłam za to dwie... szyje.  — at 남대문 시장 (Namdaemun Market).






Po samgyetang przyszedł czas na "herbatę". Sibjeon Daebocha (십전 대보차) to gorący wywar z dzisięciu różnych elementów - składników medycyny orientalnej (bliżej mi nieznanych), wysuszonych owoców jujuby oraz orzechów włoskich (te dwa ostatnie pływają na wierzchu, co zilustrowane jest na zdjęciu). Napój dobry jest podobno na stan chronicznego zmęczenia lub w przypadku przeziębień. Ja uwielbiam jego ziołowy smak.







Chyba nigdy nie zapomnę komentarza mojej podopiecznej, która stwierdziła, że jest w ciężkim szoku, bo nie przypuszczała, że tak bardzo odpowiada mi "stary styl" Korei... Rozejrzałam się po obskurnej "kawiarence" na Namdemun Market i, mimo że chadzam tam od czasu do czasu, po raz pierwszy zauważyłam, że jej klientami są raczej starsi ludzie... Eunha powiedziała, że tego rodzaju wywary są domeną starszych Koreańczyków (taka tradycja) i że ona jest w ogóle po raz pierwszy na Namdemun Market mimo że mieszka w Seulu od ośmiu lat...

No cóż, taki już chyba mój charakterek... — at 남대문 시장 (Namdaemun Market).



19 lipca 2012

Metro, linia nr 1. Tak jak kilka lat temu z powodu ochoczego nadużywania klimatyzacji musiałam nosić szalik, żeby się nie zaziębić (przy ponad trzydziestostopniowym upale na zewnątrz!!) tak teraz, w ramach narodowej strategii oszczędzania energii, klimatyzacja umarła śmiercią naturalną, a zamiast niej z zadyszką charakterystyczną dla staroci powiewają w metrze wiatraki. Przy wilgotności dochodzącej do 95% i potwornym upale jest to nie do zniesienia. Ludzie pocą się obficie (a wracają ich całe TŁUMY z pracy), są poirytowani, nawet mężczyźni wożą ze sobą wachlarze. Do domu przychodzę mokrusieńka... Czy w Korei wszystko zawsze musi rozbijać się o ekstrema? Gdzie to wschodnie wyważenie, harmonia, złoty środek, ying i yang? 


20 lipca 2012

Pracuję w stoczni. Wokół Głównej Siedziby rozstawione są jednak Krasnoludki, Królewna Śnieżka i wielki Muchomor. Do tej pory nie rozumiem koncepcji, którą kierował się koreański designer. 



Dzisiaj jednak za szybą obok wind dostrzegłam taką oto wystawkę. Co za detal i kompozycja! Latarnia, marynarz, zapomniane kapcie, skrzynia skarbów, fale (!), czerwony krabek, leżaki, rozgwiazdy, muszelki, a nawet szczątki rafy... 

Wyobrażam sobie, jaką frajdę miał zespół ludzi, którzy opiekują się naszym budynkiem. Często spotyka się ich, ponad siedemdziesięcioletnich, w wyblakłych uniformach, polerujących litery składające się na nazwę firmy, czyszczących rozsuwające się automatycznie szklane drzwi do biura, czy podlewających wyschnięty bluszcz. A tutaj takie cudeńko!





 23 lipca 2012

Nie pamiętam, czy już to video wklejałam więc wklejam raz jeszcze. Filmik zrobiony był w roku 2007 (chyba?) przez mojego kolegę Mikołaja. To był pierwszy raz, kiedy skonsumowałam (nie)żywą ośmiorniczkę...





24 lipca 2012

No to Koreańczycy zaszaleli... Leżę na podłodze i padam ze śmiechu... Kto ma ochotę ujeździć niesfornego konika?





28 lipca 2012

W Korei straszliwa spiekota. Na zdjęciu dopiero co ulepiony talerz na odswieżające owoce. Na przykład na arbuza prosto z lodówki.




28 lipca 2012

Papryczki na ktorąś z ostrych przypraw (prawdopodobnie gochujang) migiem suszą się w upalnym słońcu. I to prosto na chodniku...




29 lipca 2012

Stoimy z PWY w oknie podziwiając chylący się ku końcowi dzień. Mamy identyczne myśli: jak pięknie musiały wyglądać te góry w oddali jeszcze 50 lat temu. Bez całej tej kupy nawalonej betonem...




30 lipca 2012

Trafiłam czwórkę w Lotto. W Korei wierzy się, że sen o świni (a w szczególności o jej głowie) lub... odchodach, to sny prorocze. Natychmiast trzeba kupić wtedy los nikomu o niczym nie wspominając. Ja również miałam taki sen (straszliwie się przy nim namęczyłam ~~) i oto rezultat. 150zł wygranej. 





1 lipca 2013

Czarny czosnek (흑마늘) to kolejne panaceum nawszelkie zdrowotne bolączki KoreańczykówOtrzymuje się go dzięki podgrzewaniu zwykłego czosnku przez ok. 2 tygodnie w elektyrycznym garnku do gotowania ryżuMimo dosyć prostego sposobu przygotowania sprzedaje się go lub z niego napoje za makabryczne pieniądze. Smakuje... kwaśno (?), ale z sałatką jest idealny.




7 lipca 2013

Niedziela u teściowej. Dobrze zjadłam, wymasowałam grzbiet na łóżku do masażu, pospałam, a na koniec poddałam się z PWY zabiegom upiększającym. Teściowa wtarła w nasze twarze olej z kokosa. Łyżką ze srebra.




8 lipca 2013

Muszę chyba sobie w końcu sprawić gumowce...







9 lipca 2013




Taka przynależność determinuje całe późniejsze życie osobiste i zawodowe. Na zdjęciu spotkanie po latach mojej grupy na Korea University: pracownicy korporacjii i organizacji pozarządowych, właściciele firm, mamy. — with Wooyoung Park and Anna Sawinska.





10 lipca 2013

Wczoraj PWY ni stąd ni zowąd wymasował mi stopy i jakoś mi się ckliwie zrobiło. Stąd słitfocia. — with Wooyoung Park and Anna Sawinska.




11 lipca 2013

Wystarczyło jedno krzywe spojrzenie naszej prawniczki na szefa, żeby mentalnie wymusić na nim dostęp do firmowej karty kredytowej. Zbyt lekkodusznie opowiadał on bowiem o swoich pijackich breweriach z poprzedniej nocy wyprawianych na wespół z męskim pierwiastkiem naszej grupy. W rezultacie żeński pierwiastek udał się na wyborny obiad. I lody na osłodę.




17 lipca 2013

ROZDZIAŁ IV: Memi, czyli waga życia w obliczu ciągłej jego powtarzalności.



"W dniu kremacji samobójcy, na balkonowej moskitierze mojego mieszkania, przysiadła kilkucentymetrowa memi. Siedziała tam samotnie, prawie bez ruchu, przez dwa dni. Nie śpiewała" ("W Korei. Zbiór esejów 2003-2007")





19 lipca 2013

TGIF. Na zakończenie tygodnia makchang gui (막창 구이), czyli jelito grube (tutaj wieprzowe) na rożnie.




23 lipca 2013

Jelita grube znowu sieją trwogę. W audycji "Zakorkowani" będziemy niedługo rozmawiać o koreańskiej kuchni. :):)






26 lipca 2013

Imieniny Anny są tylko raz w roku. Świętuje się je nawet w Korei.





28 lipca 2013

PWY w chwilowym przypływie artystycznego natchnienia stworzył dla mnie taką oto tapetę do telefonu. Załadowałam i... nie mogę się w tym oczopląsie odnaleźć. 





30 lipca 2013

Stacja Namyeong. Piątek wieczorem na końcu peronu. Czekam na PWY.






31 lipca 2013

Bez pracy nie ma kołaczy. W Korei i nie tylko ostro przygotowuje się do aktywnego wypoczynku. Langkawi już od soboty :-):-):-) — with Anna Sawinska.






8 komentarzy :

  1. Jaaa, uwielbiam ten cykl pani wpisów ^^ A wizja wieprzowego jelita z grilla mnie przeraziła, pomimo że zazwyczaj lubię próbować nowych dań xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jelito jest pycha, pod warunkiem, że restaurator zna się na tym, co robi. Moje pierwsze doświadczenia były średnie prawdę mówiąc. :)

      Usuń
  2. Ale pani zazdroszczę!! :)
    Sama jestem bardzo zainteresowana obcą kulturą!
    Cieszę się, że prowadzi pani ten blog!

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja mam pytanie, co Pani robi, ze ma tak piękną cerę? Czy to od tych masaży olejem kokosowym?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. ;) Łyżkę srebrną teściowa faktycznie mi sprezentowała do masaży w moim domu, ale leży bezużyteczna. W sumie chyba nie robię nic specjalnego. Używam neutralnych kosmetyków np. Avene, albo Vichy, czasem wklepię jakąś jednorazową cud-maseczkę z Polski, do tego peeling 1-2 razy w tygodniu. Dużo też ćwiczę i jem tony owoców - może to dlatego?

      Usuń
  4. uwielbiam czytać Pani bloga :) nie mogę sie doczekać 2015 roku kiedy w końcu moje marzenie sie spełni by odwiedzić Koreę Płd, serdecznie pozdrawiam :)!

    OdpowiedzUsuń
  5. Pani Aniu proszę napisać coś o wizycie papieża w Korei, z góry dziękuję pozdrawiam Edward Kowalski

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...