W koreańskiej firmie, żeby zostać docenionym (czyt. mieć szansę na promocję według rokrocznego rozdziału) nie wystarczy być utalentowanym, pracowitym i wydajnym. Na ewaluację osoby składa się wiele innych czynników pozornie nie związanych z uzyskiwanymi w pracy wynikami. Oprócz łutu szczęścia do kategorii tej bezsprzecznie należy zaangażowanie w pozazawodowym życiu firmy: wspinanie się z CEO po górach, punktualne pojawianie się w pracy (czas przybicia karty zapisywany jest automatycznie w systemie), ilość wykorzystanych w roku dni wolnych, lub na przykład… uczestniczenie w koncercie.
W tym roku każdy z piętnastu departamentów w naszej firmie miał za zadanie przygotować występ z okazji nadchodzącego Nowego Roku. Ludzie, którzy na co dzień projektują, budują i sprzedają warte dziesiątki, a czasem setki milionów USD statki, platformy wiertnicze, turbiny wiatrowe oraz elektrownie, musieli stanąć na scenie i odśpiewać wybrany przez siebie utwór. Jak zwykle okazało się, że Koreańczycy są niesamowicie utalentowani – grają na instrumentach, tańczą i śpiewają tak, jak profesjonaliści. A co najważniejsze dobrze się przy tym bawią.
Konkurencja była zaciekła – chodziło nie tylko o reputację danego departamentu, czy „wdzięczność” przełożonego, ale też o tysiączek dolarów zachęty. Oto, co z tego wyszło:
I na deser zwycięzca z przytupującą blondyneczką :)
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz