Za każdym razem jestem bardzo zmęczona. Tym razem dla przykładu w rachubę wchodzą dwie noce pod rząd w samolocie i 12 godzin własnych urodzin spędzonych na znielubionym lotnisku w Bangkoku. Zawsze jednak czuję się bardzo uprzywilejowana, a z mojej twarzy nie sposób po prostu zmieść uśmiechu. Bylebym tylko, nawet przez małą chwilkę, widziała skrawek nowego nieba, wdychała zapach nie znanego mi powietrza, wczuwała się w rytm fal nie smakowanego przeze mnie morza, podglądała wycinki z życia niczego nie świadomych stworzeń.
Rozkoszuję się każdą minutą, całą sobą chłonę każdy skrawek piękna Ziemi i czuję, że jest to najpiękniejsza modlitwa, jaką mogłabym kiedykolwiek odmówić...
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz