Maj to przepiękny miesiąc w Korei, ale też i dla Koreańczyków dosyć pracowity. Z powodu konieczności "obskoczenia" Dnia Nauczyciela, Dnia Rodziców, Dnia Dzieci itp. maj zaczęto określać "Miesiącem Okrucieństwa" zamiast dotyczasowego "Królowa Sezonu". Tego rodzaju wisielczy humor jest w wykonaniu Koreańczyków dosyć typowy i no coż, muszę przyznać, że mamy na tym polu odrobinę wspólnego.
Za oknem jednak sama radość, słońce oślepia, podobnie jak błękitne niebo, temperatury ponad trzydziestostopniowe. Jak zwykle w tym okresie dużo podróżuję, choć już nie tak daleko jak rok temu (wspominki poniżej). Tym razem odwiedziliśmy między innymi Kiusiu w Japonii i była to wyprawa ważna, bo po raz ostatni za granicą częściowo tylko we dwójkę, a częściowo po raz pierwszy aż we trójkę, bo z DD. Nadchodzą zmiany...
Poniżej wycinki z zeszłorocznego maja, jakim przedstawiłam go na fanpage'u "W Korei i nie tylko". Zachęcam do subskrypcji, komentarzy i dzieleniem się stroną ze znajomymi.
3 maja 2014
"W Korei i nie tylko" od tygodnia na wakacjach. Pozdrawiam słonecznie do odwołania.
"W Korei i nie tylko" od tygodnia na wakacjach. Pozdrawiam słonecznie do odwołania.
5 maja 2014
Jakoś specjalnie nie przepadam za Tajlandią, ale za wakacjami w takim miejscu z rodzicami już tak. Niestety dzisiaj mój tata i moja mama wyruszyli z powrotem do Polski. Ja jeszcze mam zamiar się tutaj trochę poszwędać przed wylotem do Korei.
6 maja 2014
Jedne z najdłuższych wakacji, jakie spędzam z PWY. Pijemy wino, czytamy książki koreańskich pisarzy, obserwujemy zachód słońca i niesamowite wyładowania atmosferyczne na niebie, rozmawiamy w końcu o wspólnych planach na przyszłość. Myślę sobie, że życie z PWY wymaga kilku poważnych kompromisów, pewnie dla Niego też, ale życia tego nie zamieniłabym na żadne inne... I naprawdę nie chodzi o to jaccuzzi na balkonie.
11 maja 2014
Po powrocie z Tajlandii zaległy węgorz z teściową z okazji Dnia Rodziców. Wokół przepiękna wiosna i nie mogę uwierzyć, że za kilka godzin znowu będę siedziała cały dzień przed korporacyjnym komputerem... ∩__∩
13 maja 2014
Po powrocie do pracy czekał na mnie nowy szef i stare zasady - na stół rzucono mi kilkustronicowy kwestionariusz do wypełnienia, który okazał się mieć niewiele wspólnego z moimi obowiązkami pracowniczymi. Kolega szefa pisze prace doktorską i potrzebuje świnek (tj. respondentów) do swojego badania. Zamiast "czy mogłabyś proszę..." bez słowa wręczono mi łapówkę - kupon na kawę do Starbucks - która ma wszystko per se wyjaśniać.
Siedzimy więc przed korporacyjnym biurkiem i odbębniamy pracę dla kogoś, kogo nawet nie znamy i kto nie jest w żaden sposób związany z firmą. Nikt nie dał nam żadnego wyboru, bo zwierzchnika trzeba przecież słuchać. Mam deja vu - w poprzedniej korporacji moi koreańscy współpracownicy musieli nawet napisać kilka rozdziałów do pracy doktorskiej naszego szefa... Osobiście zdarzyło mi się również sprawdzać listy apilkacyjne dzieci wysoko postawionych w firmie, które chciały wyjechać studiować za granicę. Takie historie to tylko tutaj, o czym również rozmawiałam z Leszkiem w jednym z odcinków naszej audcyji "Zakorkowani".
Po powrocie do pracy czekał na mnie nowy szef i stare zasady - na stół rzucono mi kilkustronicowy kwestionariusz do wypełnienia, który okazał się mieć niewiele wspólnego z moimi obowiązkami pracowniczymi. Kolega szefa pisze prace doktorską i potrzebuje świnek (tj. respondentów) do swojego badania. Zamiast "czy mogłabyś proszę..." bez słowa wręczono mi łapówkę - kupon na kawę do Starbucks - która ma wszystko per se wyjaśniać.
Siedzimy więc przed korporacyjnym biurkiem i odbębniamy pracę dla kogoś, kogo nawet nie znamy i kto nie jest w żaden sposób związany z firmą. Nikt nie dał nam żadnego wyboru, bo zwierzchnika trzeba przecież słuchać. Mam deja vu - w poprzedniej korporacji moi koreańscy współpracownicy musieli nawet napisać kilka rozdziałów do pracy doktorskiej naszego szefa... Osobiście zdarzyło mi się również sprawdzać listy apilkacyjne dzieci wysoko postawionych w firmie, które chciały wyjechać studiować za granicę. Takie historie to tylko tutaj, o czym również rozmawiałam z Leszkiem w jednym z odcinków naszej audcyji "Zakorkowani".
Teatr Polski z Wrocławia zawitał w seulskie progi ze sztuką reżyserowaną przez Jana Klatę "Utwór o Matce i Ojczyźnie". Kawałek nie za lekki i nie za łatwy w odbiorze, który przypomniał mi o realiach panujących w naszym kraju. Dostałam gęsiej skórki...
20 maja 2014
Przerwa obiadowa w tego rodzaju okolicznościach od razu czyni człowieka milszym w obyciu.
Przerwa obiadowa w tego rodzaju okolicznościach od razu czyni człowieka milszym w obyciu.
24 maja 2014
Weekendowa ucieczka poza Seul z koreańskimi małżonkami. Wszystko szumi, brzęczy, pohukuje i ćwierka. Jestem tu kilka godzin, a mam wrażenie, że to już kilka dni. Cudownie.
Weekendowa ucieczka poza Seul z koreańskimi małżonkami. Wszystko szumi, brzęczy, pohukuje i ćwierka. Jestem tu kilka godzin, a mam wrażenie, że to już kilka dni. Cudownie.
27 maja 2014
Kukurydza na koreańskich autostradach. To jest właśnie serwis a la Korea.
Kukurydza na koreańskich autostradach. To jest właśnie serwis a la Korea.
29 maja 2014
Na Koreę spadają ostatnio same plagi. Najpierw katastrofa promu Sewol, potem zderzenie pociągów metra na linii nr 2, wybuch pożaru na parkingu domu towarowego Home Plus, pożar w szpitalu dla starszych osób (ok. 21 osób nie żyje), a dzisiaj podpalenie wagonu metra na linii nr 3 przez 71-letniego mężczyznę...
Spacerując wzdłuż strumyka Cheongyecheon natknęłam się ponownie na żółte wstążki, które przypomniały mi o kilkunastu pasażerach promu Sewol, których ciał ciągle nie odnaleziono i na których odnalezienie szanse są bardzo małe... Jakieś czarne chmury nad nami.
31 maja 2014
Wystukiwanie rytmów pansori na koreańskich bębenkach - czarna magia.  ̄﹏ ̄
Wystukiwanie rytmów pansori na koreańskich bębenkach - czarna magia.  ̄﹏ ̄