Napychanie żołądków w czasie firmowych kolacji, wychylanie kieliszka za kieliszkiem za zdrowie dawno niewidzianych przyjaciół, szał zakupów, truptanie po skrzypiącym śniegu, różowe od mrozu pultyny, ale też i czas dystansu i zamyślenia w promieniach słońca wędrującego po intensywnie błękitnym niebie – to typowy koreański grudzień.
Do niedawna to też tęsknota za domem, generalnymi porządkami na Święta, ubieraniem i zapachem choinki, kolacją z rodziną, bigosem, kutią, oglądaniem tych samych filmów po raz dziesiąty... Po tylu latach w Korei odwykłam, trochę celowo zapomniałam, przyzwyczaiłam się do tutejszych obyczajów. Jeszcze w 2011 roku zorganizowałam Wigilię w domu. Kupiłam rybę, która najbardziej ze wszystkich przypominała karpia, ugotowałam, co było w mojej (mizernej) mocy, zaprosiłam teściową. Karp okazał się lucjanem czerwonym (co złamało mi serce, bo to ryba, którą zwykle podziwiam nurkując w okolicach), teściowa i PWY kolację zjedli i... na tym świętowanie oraz moje bezpośrednie próby podtrzymania polskiej tradycji się skończyły. W 2012 roku na Wigilię była już pizza z winem oraz deser z orzechowej tarty. Dwa ostatnie lata to dla odmiany czas spędzony w większości wśród Polaków, dzięki których gościnności, niesamowitej obrotności oraz pieczołowitym staraniom, mogłam poczuć atmosferę polskich świąt.
2 grudnia 2012
W 2004 roku moja felis nazywała się Apple. Para przesympatycznych
Koreańczyków z widocznym bólem serca rozłączyła brata i siostrę
i oddała w me ręce załączoną na zdjęciu kotkę. Nabi (po koreańsku
"motylek"), bo tak się teraz nazywa, jest niesamowitą przylepą, ale
też i niezłą gadułą. Uwielbiam z nią poranki, gdy razem wylegujemy się
promieniach zimowego słońca.
3 grudnia 2012
W podziękowaniu za kopertowe
wsparcie ślubu, pierwszych urodzin dziecka lub pogrzebu każda grupa w firmie
otrzymuje od wspieranego talerz ryżowych "ciastek" zwanych tteok (떡).
Dzisiaj, zamiast kształtnych pulpecików z ubitego ryżu i nadzieniem w
środku, na nasze biurka wjechała taka oto "kupa". Przypominająca
grudy czarnoziemu przekąska okazała się być jednak niebem w gębie. Sproszkowany
czarny sezam (흑임자)
w miodzie na delikatnych kawałkach masy ryżowej... Mniam.
4 grudnia 2012
Jedną z rzeczy, które mnie w Korei zawsze szokowały jest wyrzucanie
zużytego papieru toaletowego do kosza obok sedesu. Nie
jest to widok najprzyjemniejszy mimo że takie zwyczaje racjonalnie można sobie
wytłumaczyć często zatykającym się spływem kanalizacyjnym. Obok nowoczesnego
kokpitu z podgrzewaniem, nadmuchami, dwupunktowymi mini prysznicami, a nawet
muzyką i automatycznie dozowanym dezodorantem takie widoki nie mieszczą się po
prostu w głowie. Stąd prośby bardziej wrażliwych, żeby zużyty papier lub
kobiece artykuły higieny osobistej przynajmniej z lekka owinąć przed
wyrzuceniem.
6 grudnia 2012
Ostatnie dni stoją u mnie pod znakiem zalatanej wielozadaniowości. Są
momenty, kiedy już sama nie wiem, za co się brać. Dzisiaj rano poszłam po swoją
porcję double Americano z brudnym termosikiem i bez pieniędzy. Pan w cafe bez
pytania umył mi cały kubek, dokładnie obtarł nawet, a Pani z uśmiechem uraczyła
darmową kawą. Jaki piękny początek dnia.
7 grudnia 2012
9 grudnia 2012
Sobotnia impreza. Po napełnieniu żołądków czas na koreańską grę Yut. Potem
wracamy do wina i rozmów o wszystkim i o niczym.
10 grudnia 2012
11 grudnia 2012
Duet "Akdong Musician"
na scenie programu K-Popstar wykonujący swój własny utwór "매력
있어"
(w wolnym tłumaczeniu: "Jesteś atrakcyjny"). Rodzeństwo przez większość swojego życia mieszkało w
Mongolii i po powrocie do Korei uczęszczanie do koreańskiej szkoły jest dla
nich zbyt ciężkie - uczą się w domu. Z tego też chyba powodu widać ogromną
różnicę w ich sposobie bycia, podejścia do konkursu - wystarczy spojrzeć na
zszokowane twarze innych nastolatków wokół.
12 grudnia 2012
Urodziny PWY (ach ta data
12.12.12), nasze tradycyjne już Tsingtao i szaszłyczki 양꼬치. W identycznych warunkach
zaręczyliśmy się 6 lat temu...
13 grudnia 2012
Prawniczka, biznes deweloperka i sekretarka w bojowej wielozadaniowości: przygotowując grupową kolację bożonarodzeniową dyskutują o zawiłościach naszego projektu.
14 grudnia 2012
"Sadari tagi" (사다리
타기),
popularna gierka, która pozwala wyłonić kilka osób sponsorujących popołudniową
przekąskę. Ktoś rysuje drabinki (sadari), każdy wybiera swoją linijkę na górze,
do każdego szczebla na dole przypisane są różne sumy. Rozpoczyna się wyłanianie
nieszczęśliwców. Posuwając sie po swoim sznureczku w dół należy skręcać w każdą
poprzeczną linię. W ten sposób dochodzi się do swojego przeznaczenia. Tym razem
miałam szczęście. Wybrana na chybił trafił czwórka doprowadziła mnie do
ślicznego 0 wonów. 8-)
Mniam.
16 grudnia 2012
Itaewon to dzielnica w Seulu, gdzie mieszka i bawi się większość obcokrajowców - niedaleko znajdują się amerykańskie bazy wojskowe. Osobiście nie przepadam za tą częścią Seulu choć muszę przyznać, że zdarza mi się tutaj wpadać pod wpływem żądzy innego niż koreańskie jedzenia, oglądnięcia amatorskiego teatru lub - jak dzisiaj - wzięcia udziału w warsztacie farbowania jedwabiu.
17 grudnia 2012
Zaproszenie na Christmas Party mojego Działu. Zamiast
soju dobre wino. Zamiast samgyeopsal kuchnia włoska. Może i bez opłatka i
ciągle z niekończącymi się przemowami, ale będą przynajmniej prezenciki. Mój
numerek to znowu piątka.
24 grudnia 2012
Mimo że sama spędzam świąteczny czas przy pizzy i piwie (taka koreańska
tradycja) chciałabym życzyć wszystkim Czytelnikom i książki i bloga spokojnych
Świąt i wielu momentów wewnętrznej satysfakcji w nadchodzącym Nowym Roku. PWY
i Nabi przyłączają się do życzeń. Dziękujemy za bycie z nami.
26 grudnia 2012
W Korei nadal mroźno, szczególnie w nagłych podmuchach wiatru. Uliczne
stoiska z przekąskami na patyku, pierogami na parze i gorącym rosołkiem buchają
obłokami rozgrzanego powietrza.
28 grudnia 2012
Grudzień to szalony miesiąc. W pracy nie wiadomo, w co wsadzić ręce. Po pracy picie ze współpracownikami obecymi, byłymi i przyszłymi, ale też i z przyjaciółmi. Festiwal na całego.
29 grudnia 2012
Po firmowej kolacji czasem do domu trzeba wrócić w butach innej osoby. Taki
pech spotkał wczoraj mojego współpracownika. Zamiast nowiutkich butów czekały
na niego "jakieś takie nie tego". Być może to kwestia zamroczenia
alkoholowego, być może zamierzone działanie. W obu przypadkach nie za przyjemna
niespodzianka...
30 grudnia 2012
Lazy Sunday afternoon with books and magazines. Awaiting the end of the Year.
31 grudnia 2012
Ostatnie godziny Starego Roku. Delektujemy się szarlotką z włoskimi orzechami popijając gorący miód pitny z przyprawami. W Nowym życzę Wam, żeby każde nowe przedsięwzięcie, z którym weźmiecie się za barki miało w sobie rześkość, radość i blask pierwszego śniegu.
5 grudnia 2013
Z lekka niedomagam ostatnimi dniami. PWY w pocie czoła
upichcił mi zupkę z glonów i od razu jest już jakoś raźniej. Jakby się ktoś
zastanawiał: miyeokkuk to taki nasz rosołek. ●△●
6 grudnia 2013
Wczoraj zupa z glonów popełniona rękami PWY, a dzisiaj makaron do chińskiego jjajangmyeon ukręcany własnoręcznie przez właściciela restauracji.
Ja tam lubię jak faceci dla mnie pichcą.
7 grudnia 2013
Uff, kimchi na przyszły rok gotowe. Tym razem zadaniu sprostała teściowa i PWY - ja miałam wolne.
Na zdjęciu kęs świeżej przystawki z ostrygą i ugotowaną na parze
wieprzowiną. Ostrygi bardzo szybko rozpuszczają się w sosie do
kimchi, więc trzeba tak przyprawione kimchi zjeść w pierwszej kolejności, żeby
się nie zatruć.
10 grudnia 2013
Dzisiaj w czasie przerwy obiadowej odwiedziłam króla Saejonga. To
ten od koreańskiego alfabetu, ale też i twórca innych wynalazków np.
słonecznego zegara.
11 grudnia 2013
Wczoraj na spacerze władnym wzrokiem przeszył mnie Generał Lee (Lee Sun
Shin), twórca tzw. "turtle ship" (Geobukseon),
straszliwej machiny wojennej rozgramiającej w pył flotę japońską za czasów
dynastii Joseon.
Piękny pomnik.
Piękny pomnik.
13 grudnia 2013
Takie oto jajo znalazłam dzisiaj rano na swoim biurku. Nawet
przed wypiciem kawy uruchomiło to w mojej głowie gwałtowny proces myślowy. Ktoś
mi podkłada zbuka? Mają mnie za kurę znoszącą złote jaja? A może dają do
zrozumienia, że coś nie ten tego jest z moją produktywnością?
Okazało się, że to jedynie podarunek mojej koreańskiej podopiecznej. Jej mama rozpracowywała nowy przepis na jaja typu "sauna", tyle że przygotowywane w koreańskim ricecookerze. Nagotowała je w ilościach zaporowych.
Normalnie surowe jaja umieszcza się w saunie, a po kilku godzinach otrzymuje się pyszny produkt o charakterystycznym, brązowawym zabarwieniu białka.
Okazało się, że to jedynie podarunek mojej koreańskiej podopiecznej. Jej mama rozpracowywała nowy przepis na jaja typu "sauna", tyle że przygotowywane w koreańskim ricecookerze. Nagotowała je w ilościach zaporowych.
Normalnie surowe jaja umieszcza się w saunie, a po kilku godzinach otrzymuje się pyszny produkt o charakterystycznym, brązowawym zabarwieniu białka.
14 grudnia 2013
Trenuję zawzięcie "Piosenkę o pieniądzach" do kolejnego występu
pansori, który odbędzie się już w ten wtorek. Obok moja
nuczycielka, p. Moon Soo Hyeon. Enjoy! :):)
18 grudnia 2013
Na początku z lekką taką nieśmiałością, ale potem już do woli powywijałam
sobie wachlarzem w inauguracyjnym koncercie drugiego semestru pansori w
National Theatre of Korea. Pośmiać można się tutaj:
19 grudnia 2013
Kupiłam sobie puder w sztyfcie. Intrygował mnie przez
jakiś czas guziczek na nakrętce. Przyciskałam kilka razy, ale nic się nie
działo. Aż dzisiaj zaczęło wszystko... ten, tego... wibrować.
Zaczynam za Koręą nie nadążać, czy jak?
23 grudnia 2013
Okres Świąt w Korei to czas intensywnych i mocno zakrapianych hwesików. Soju
leje się litrami, wieczorami po ulicach krążą upojeni pracownicy, w dzień za
biurkami ledwo co dyszą skacowani zombie. Atmosfera Świąt po koreańsku.
Dlatego miło zaskoczyło mnie spotkanie noworoczne mojej grupy. Włoska restauracja, dobre wino, dwie godzinki żartobliwych pogawędek i do tego malutkie prezenty dla wylosowanych przez siebie osób. A potem do domu. ⊙▽⊙
Dlatego miło zaskoczyło mnie spotkanie noworoczne mojej grupy. Włoska restauracja, dobre wino, dwie godzinki żartobliwych pogawędek i do tego malutkie prezenty dla wylosowanych przez siebie osób. A potem do domu. ⊙▽⊙
24 grudnia 2013
ZAKORKOWANI w drodze na Wigilię. Cudem uchodzimy z
życiem, a dokładniej z niepodeptanymi palcami. Targani przez mało świąteczne
emocje powstrzymujemy się przed użyciem siły wobec masowego ataku Korków.
25 grudnia 2013
Moje Święta w tym roku... ☆ミ ☆彡☆ミ ☆彡☆ミ ☆彡
Wesołych! ☆ミ ☆彡
26 grudnia 2013
Wracam po Świętach do pracy, a tam artykuły o mnie drukują. ﹋o﹋
Dobra lekcja, dla tych którzy uczą się koreańskiego.≧﹏≦
Dobra lekcja, dla tych którzy uczą się koreańskiego.≧﹏≦
27 grudnia 2013
Koniec roku to intensywny okres w życiu pracowników koreańskich korporacji.
Reorganizacja,
zmiana biurek, przesuwanie projektów, promocje i zwolnienia na prywatną
emeryturę - jednym słowem zmiana za zmianą.
Musiałam przewietrzyć głowę i zupełnie przypadkowo natknęłam się na koreański National Treasure no.2: dziesięciopoziomową, kamienną pagodę z XV wieku wybudowaną na terenie świątyni Wongak.
Jakoś tak od razu lepszy się ten świat zrobił...
28 grudnia 2013
Aaa....co to są pultyny? Znam to jako określenie małego biureczka z szufladkami, ale jakoś mi nie pasuje do kontekstu - żeby się różowiły na mrozie...? A ta czarna sezamowa "kupa" - włazi między zęby jak mak , czy się rozpuszcza bez śladu?
OdpowiedzUsuńHaha! Pultyny to określenie takich pulchnych policzków, szczególnie u dzieci. Mój tato zawsze tak mówił... "Kupa" jak to kupa bez problemu rozpływa się. B-)
UsuńJuż od jakiegoś czasu czytam Pani bloga, ale dopiero teraz zebrałam się, by napisać komentarz. Mam kilka pytań i byłabym bardzo wdzięczna, gdyby mi Pani odpowiedziała
OdpowiedzUsuńSzał na punkcie Korei zaczął się u mnie niedawno, bo dopiero na wakacjach 2014 (wszystko za sprawą cudownego k-popu ;_;). Na początku myślałam, że przejdzie mi tak jak w wypadku Japonii, ale w sumie na szczęście sprawy mają się inaczej. Kupiłam już dwa kursy do nauki języka (jeden odstawiony po 10 stronach na półkę, bo tragicznie zrobiony, a drugiego jeszcze nie zaczęłam), ale raczej mi to nie wystarczy. Tutaj mam dwa pierwsze pytania: jak wyglądały Pani początki z tym językiem i co mogłaby mi pani polecić do nauki (kurs internetowy, książka itp.)? Na rzeczywistego nauczyciela mnie niestety nie stać
Już trochę siedzę w koreańskim alfabecie, ale ciągle trudność sprawiają mi niektóre litery. 어 i 오, dla mnie obydwa to „o” i, nawet słuchając jakichś piosenek i mając ich tekst przed oczami, nie jestem w stanie dostrzec różnicy. To samo z 애i 에. Czy mogłaby mi Pani wyjaśnić na czym dokładnie polega ta różnica i jak najłatwiej nauczyć się to wymawiać? Mam z tym straszny problem. Jeszcze miałabym Kika pytań, co do alfabetu, ale nie chcę przesadzać :P
Ostatnie dotyczą koreańskich mężczyzn: czy przeszkadza im bardzo, jeśli są tego wzrostu co dziewczyna lub nieco niżsi? Czy preferują głównie ten koreański ideał piękna (w sensie – kształt twarzy V, proste, długie włosy itd.), czy coraz częściej od tego odbiegają?
Z góry dziękuję za odpowiedź!
( Mam nadzieję, że przyjdzie mi kiedyś osiedlić się w Korei z przystojnym mężem tak jak Pani:P)
Co do języka koreańskiego polecam przesłuchanie mojej audycji na ten temat: http://zakorkowani.podomatic.com/entry/2014-11-16T22_00_00-08_00. Między 에 i 애 różnicy w wymowie nie ma. 오 jest głębsze w wymowie, usta powinne być zupełnie okrągłe; 어 to coś pomiędzy naszym "o" a "e", usta lekko spłaszczone, wygląd łezki.
UsuńCo do pytań o koreańskich mężczyzn to nie można chyba generalizować. Każdy jest inny. Radziłabym też pomyśleć najpierw nad tym, jakiego partnera chciałoby się mieć (czy w ogóle, w jakim związku funkcjonować) zamiast zastanawiać się, czy samemu będzie się w stanie trafić w czyjeś gusta.Bo to drugie to raczej przepis na miłosną katastrofę.
Pozdrawiam i życzę powodzenia!
Bardzo ciekawi nas "Kupa" :D Ma to jakąś nazwę? xD
OdpowiedzUsuńŚwietny blog! Pozdrawiamy :)