Doszłam
do wniosku, że mam za gruby portfel. Niestety nie z powodu banknotów, a banknotożercznych
plastików, które w Korei wydawane są na lewo i prawo razem z obietnicami bezprecedensowych
korzyści. Przejrzałam kartę po karcie i wytypowałam produkt firmy „H” jako
pierwszy do likwidacji.
Zadzwoniłam
pod numer infolinii. Rozmowę ze mną podjął pan o bardzo przyjemnym, głębokim
głosie. Oto jaki wywiązał się między nami dialog:
-
Witamy w „H” Credit Card. Jeżeli (tutaj
nie zrozumiałam) naciśnij 1. Jeżeli...
Naciskam 1.
- Jeżeli
jesteś klientem indywidualnym naciśnij
1.
Naciskam 1.
-
Dziękuję. Jeżeli ma Pani na nazwisko
Anna Sawińska proszę powiedzieć „tak”. W przeciwnym razie proszę powiedzieć
„nie”.
-
Tak.
-
Witamy Anna Sawińska. Proszę o podanie czterocyfrowego kodu pin.
Wystukuję kod.
-
Kod prawidłowy. Proszę o krótkie sformułowanie zapytania.
-
Chciałabym zlikwidować kartę kredytową.
-
Proszę powiedzieć „tak”, jeżeli chciałaby Pani zlikwidować kartę kredytową.
-
Tak.
-
Proszę podać numer karty kredytowej.
Wpisuję numer.
-
Dziękuję Anna Sawińska. Karta została zlikwidowana. Jeżeli ma Pani jeszcze
jakieś pytania proszę powiedzieć „tak”. W przeciwnym razie proszę powiedzieć
„nie”.
-
Nie.
-
Dziękuję. Życzę miłego dnia.
I
za to lubię Koreę. Konkretnie, szybko, bez zbędnych fochów i utrudnień. Konwersacja
z automatem tak mi się spodobała, że aż zdecydowałam się ją powtórzyć.
Kolejna
karta firmy „H” poszła do kasacji...