W zeszły czwartek i piątek miała miejsce kulminacja Samsung Summer Festival, który rok w rok organizowany jest dla nowo zatrudnionych (45 tura).
Nowo zatrudnieni (w tym roku 9,500 sztuk!) przez dwa tygodnie ćwiczą układy taneczne, przygotowują pokazy, śpiewają ochocze piosnki – jednym słowem ćwiczą się w duchu totalnego kolektywizmu. Podobno od 10.00 rano do północy…
Wszyscy mają identyczne ubranka - za duże (co by myśli nie zjeżdżały na boczne tory) i w kolorze zależnym od przynależności do danego działu Firmy.
Pomarańczowi – Telecommunication Network (JA!);
Czarni: Obcokrajowcy (też JA!).
|
W dniu przedstawienia elita narodu koreańskiego równomiernie podskakuje, klaszcze, tańczy, układa wzory z flag ponad głowami, wykrzykuje wielkie hasła na cześć Firmy. Każda jedna osoba jest niezastąpionym trybikiem w całym mechanizmie. Od jej wysiłku zależy dobro całej grupy.
Różne działy, różne kolorki. |
Są tygrysy walczące ze smokami, orły, legioniści, pogrzeby, źli bogowie i dobre wróżki… Wszystko patetyczne, poważne, dostojne, zapięte na ostatni guzik.
Tygrys (reprezentatywne zwierzątko Korei) zwycięża smoka. |
Orzeł – kolejny patetyczny symbol. |
Wszystko RAZEM, ramię przy ramieniu, dla WSPÓLNEGO sukcesu.
Na koniec wysiłki tutejszych gwiazdek, gratulacje od Magic Jonhsona, holenderskiego trenera koreańskiej reprezentacji piłki nożnej (nie pamiętam nazwiska) i innych Wielkich Ludzi. Pierś rośnie.
Niczym na olimpiadzie, ogień z płonącego przy scenie znicza przekazany zostaje przez „Wysoką Osobę” uczestnikom festiwalu. Po chwili całe pole jarzy się tysiącami płomyków z wcześniej rozdystrybuowanych świeczek. Ponad nami na niebie rozpryskują się przecudowne fajerwerki.
Na twarzach Koreańczyków widać Dumę, Nadzieję, Wiarę, i Lojalność.
I o to proszę państwa chodziło!