[Zakorkowani] Koreańskie przesądy i tematy tabu.


Sny najlepiej pamięta się tuż po przebudzeniu. W Korei jednak przynajmniej do południa o snach rozmawiać nie należy. Przekonałam się o tym na własnej skórze, kiedy PWY wpadał w ponury nastrój za każdym razem, kiedy podekscytowana chciałam się z nim podzielić swoimi nocnymi wizjami. Mierzył mnie wtedy ponurym wzrokiem, jakbym popełniła największe faux pas i pytał, czy ja naprawdę muszę rano rozmawiać o snach. Pytania wtedy zupełnie nie rozumiałam.

W Korei sen o świni lub... kupie uznawany jest  za dobry omen. Im więcej tej drugiej tym lepiej! Bezzwłocznie trzeba się wtedy udać do kolektury, zakupić los i absolutnie nikomu o niczym nie wspominać aż do czasu trafienia upragnionej „szóstki”. Co ciekawe, jeżeli ktoś śni o własnej śmierci, to według Koreańczyków również oznacza to nadchodzące szczęście. W snach nie należy jednak rozmawiać z umarłymi, ani nigdzie z nimi iść, bo może się to bardzo źle dla śniącego skończyć.

W koreańskich zabobonach śmierć jest tematem dominuącym. Lepiej więc zdawać sobie sprawę z tego, że napisanie czyjegoś imienia w kolorze czerwonym lub położenie łyżki brzuszkiem do góry podczas zastawiania stołu jest równoznaczne z życzeniem danej osobie rychłego zejścia z tego świata. To przydatna wiedza szczególnie jeżeli ma się w zwyczaju pisanie kartek urodzinowych do swoich koreańskich teściów (lub co ważniejsze - teściowych!) lub przygotowuje się dla nich niedzielny obiad. Do tej pory w wielu windach czwarte piętro oznacza się literką „F” lub w ogóle pomija w ciągu cyfr. Czwórka bowiem jest homonimem (wyraz o takim samym brzmieniu, ale innym znaczeniu) chińskiego znaku oznaczającego „śmierć”. Nie dziwi więc, że w Korei czwórka to pechowa liczba. Dla Koreańczyków śmierć fizyczna kogoś z otoczenia może również nieść za sobą szkodliwe konsekwencje dla żywych. Na pogrzeby nie chodzą więc kobiety w ciąży (w ich obecności tego tematu w ogóle raczej się unika), a uczestnikom stypy zaleca się po przyjściu do domu posypanie progu solą w celu odstraszenia ducha zmarłego. Nieboszczyka ogląda również jedynie najbliższa rodzina i to tylko w momencie przenoszenia zwłok do trumny, tuż przed jej zamknięciem.


Współtwórcy Audycji "Zakorkowani"

Tak jak wszędzie na świecie w Korei są ludzie, którzy w przesądy wierzą, ale są też i takie osoby, które nic sobie z nich nie robią. To kwestia osobistych preferencji. Inaczej jest z tematami, które można w Korei poruszać, a tymi, które najlepiej omijać szerokim łukiem. W tak rygorystycznym społeczeństwie jak koreańskie na te drugie trzeba szczególnie zwracać uwagę.

Po pierwsze i chyba najważniejsze z punktu widzenia obcokrajowca jest to, że Korei się nie krytykuje. Nawet Ci najbardziej liberalni Koreańczycy potrafią brać negatywne uwagi bardzo do siebie (również te konstruktywne!), traktując je gdzieś w środku jako osobisty docinek nawet jeżeli tego nie okazują. Wynika to z tego, że Koreańczycy szczerze kochają swój kraj, traktują siebie jako jego spójny element. Każdy „przytyk” powoduje więc u Koreańczyków poczucie wstydu, jakby dana sytuacja była ich bezpośrednią winą. Stąd Koreę krytykuje się dosyć często, ale jedynie ustami samych Koreańczyków.

Między samymi Koreańczykami istnieje również wiele tematów tabu. Zdarzają się sytuacje, że nawet najbliższych osób nie powiadamia się o problemach w rodzinie (przemoc małżeńska itp.), samobójstwie jej członka, czy własnym rozwodzie. O rozejściu się mojej teściowej i jej męża przez długie lata nie wiedziały nawet jej siostry. Dzieje się tak dlatego że Koreańczycy są przekonani, że z taką rodziną, czy osobą musi być jednak coś nie tak. Fakty usprawiedliwające daną decyzję to według nich tylko jedna strona medalu. Dla przykładu osoby przy kości (a wszyscy chyba wiemy jakie rygory piękna się w Korei promuje), nawet te które są otyłe na tle chorobowym, uważa się za leniwe i o słabym charakterze. Ma się zrozumienie dla choroby, ale już nie dla słabości charakteru.

W Korei nie kwestionuje się również zdania osób straszych lub wyższych rangą, co w skrajnych przypadkach doprowadzić może do tragicznych rezultatów: jako jedną z przyczyn rozbicia się samolotu Korean Air na Guam w 1997 roku cytuje się hierarchiczne relacje między koreańską załogą – kapitan statku zupełnie zlekceważył uwagi młodszego oficera uznając je za panikę żółtodzioba. Zginęło wtedy 228 osób.



Można nas znaleźć na audio-blogu "Zakorkowani"
lub fanpejdżu FB. Zapraszamy!


Poniżej zapraszam do odsłuchania kolejnego odcinka audcycji "Zakorkowani", w której razem z Leszkiem bardziej szczegółowo wyjaśniamy koreańskie przesądy i tematy tabu.


12 komentarzy :

  1. Jak widać, nie tylko Polacy - pomimo wysokiej religijności - mają swoje własne przesądy. Z tego co się orientuję, Korea również należy do krajów praktykujących chrześcijan. Aczkolwiek, chyba w naszym kraju nie ma takich przesądów, a przynajmniej powoli się z tego wychodzi. Jestem licealistką i wiem, że moi rówieśnicy po prostu się śmieją z przesądów.
    No i co do snów - my bardzo chętnie opowiadamy swoje "głupotki" :)

    OdpowiedzUsuń
  2. O chińskiej czwórce słyszałam od znajomego, który podawał chińskiemu przedstawicielowi kontrachenta numer telefonu firmy. Chińczycy zerwali współpracę, bo numerze było za dużo czwórek.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale się ubawiłam! Już wiem dlaczego moja koreańska teściowa goni mnie żebym sobie pieprzyki usunęła!Eh fałszywa polska synowa:P

    OdpowiedzUsuń
  4. Czarna wołga była złowroga chyba w całej Polsce, słyszałam o różnych zagrożeniach jakie miała ze sobą nieść. Kolega mojego taty opowiadał, jak w wieku poborowym wsiadali z braćmi do takiego pojazdu, ubrani w kożuchy wywrócone na lewą stronę i jeździli wieczorem po mieście i zaczepiali dziewczyny. Podobno była to świetna zabawa, przynajmniej dla kawalerki. A ludzie myśleli, że porywają dzieci jako dawców organów.

    OdpowiedzUsuń
  5. Z tym krytykowaniem jest o tyle zabawne,ze sami nie maja oporów żeby wieszać psy na
    Japonczykach, Amerykanach, Chinczykach , bo te grupy w tej kolejności sa chyba najczęściej są obmawiane w towarzystwie obcokrajowców ...

    OdpowiedzUsuń
  6. Zawsze istnieją jakieś przesądy.

    Zapraszam do odwiedzania, obserwowania: http://tandmpodrozniczo.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Z tą kupą to nie powinno dziwić.
    Bo i u nas spotkałam się ze stwierdzeniem, że "jak w trakcie porodu dziecko się w kupie urodzi, to szczęśliwe będzie" ("urodzi w kupie", czyli że jak lewatywa za słaba będzie przed porodem i rodząca zrobi co nieco na stole?)
    :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Możemy się łudzić, że są kraje gdzie hierarchia to sprawa drugorzędna i współpracownicy niezależnie od wieku i stażu traktują się po partnersku.
    Nie.
    Była też katastrofa holenderskich linii lotniczych startujących z lotniska na Teneryfie.

    Było nawet odtworzone na Discovery oryginalne nagranie z czarnych skrzynek - rozmowa w kabinie pilotów tuż przed startem.
    Starszy doświadczony pilot popełnił oczywisty błąd, młodszy bardzo nieśmiało próbuje mu zwrócić uwagę, starszy zbywa jego uwagę. Startują i boom - wpadają w inny samolot, który nie zdążył im jeszcze zjechać z drogi.
    A tyle się mówi o tej płaskiej strukturze organizacyjnej w holenderskich firmach. O tym braku hierarchii.
    Bzdury - hierarchia i to w bardzo podobnym natężeniu - jest wszędzie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Proszę, możecie sobie przeczytać całą konwersację i cały opis katastrofy:
    http://pl.wikipedia.org/wiki/Katastrofa_lotnicza_na_Teneryfie

    Typowy strach przed postawieniem się osobie wyżej postawionej.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ach przypomniało mi się o tym, że ten przesąd że nie wolno dotykać skrzydeł ćmy, bo się oślepnie propagowała zawsze moja babcia.
    Coś w tym musi być skoro zarówno w Polsce jak i w Korei ten przesąd istnieje.

    OdpowiedzUsuń
  11. Czytam tego bloga już od dawna a dzisiaj zobaczyłam kawałek dzień dobry tvn gdzie Pani wystąpiła, jest Pani przepiękną kobietą zazdroszczę urody:)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...