Zazwyczaj mam raczej ogólny koncept
tego, co chcę ulepić. Zapalam światła,
włączam radio (ale niezbyt głośno,
żeby ciągle
słyszeć kłócące
się na ulicy wróble) i przygotowuję sobie
stanowisko do pracy: plastikowe krzesełko, walec wilgotnej gliny, żyłkę do
odcinania jej kawałków, wodę z
gąbką do
wygładzania powierzchni, drewniany wałek, pilśniową podstawkę i obrotowy stolik. Potem zakładam
fartuch i rozglądam się po
warsztacie za nowościami
ulepionymi przez moją
koreańską
nauczycielkę. Nie waham się użyć
jakiegoś kształtu, motywu, który akurat
przypadnie mi do gustu. Prawdopodobnie w trakcie lepienia albo przyjdzie mi do
głowy jakaś modyfikacja, albo ze względu na moje ograniczone umiejętności
wyjdzie z tego i tak zupełnie coś innego.
Waza na kwiaty |
Zaczynam lepić. Najpierw rozwałkowuję glinę wałkiem i wycinam z niej pożądany kształt podstawy naczynia.
Następnie, już dłońmi, rolkuję kawałki
gliny w równomierną rurkę i otaczam nią podstawę naczynia. I tak sznurek gliny
po sznurku, aż ich kolejne poziomy po jakimś czasie stworzą pożądaną formę.
Każdą warstwę nałożonej gliny wygładzam przemieszczając opuszkami palców nadmiar
gliny w górę lub w dół – tak tworzy się jednolita powierzchnia naczynia. Co
jakiś czas pełnymi dłońmi delikatnie poprawiam kształt ściskając ku sobie
miejsca, gdzie budulec wymknął się spod kontroli. Potrzeba do tego dobrego
nastawienia, cierpliwości, łagodności, koncentracji i śmiem twierdzić, że również
pewnej dozy szczerego uczucia.
Miseczki na ryż |
Glina jest przyjemnie chłodna, pulsuje
życiem, jej dotykanie w jakiś sposób oczyszcza. Czasem poddaje się ona moim
wszelkim zamysłom, a czasem jest tak, że to ona rządzi mną rzeźbiąc siebie w
kształt, którego w ogóle nie oczekiwałam. Rzadko, ale zdarza się też, że z
całych sił oponuje i zupełnie nie możemy wtedy dojść do porozumienia. Za każdym
razem jednak jest to pewnego rodzaju medytacja, po której pozostaje błogi spokój
i zgoda na to, co się dzieje wokoło. Proces lepienia, tworzenie czegoś z
niczego, wydobywanie formy, uczucie i koncentracja, jakie się temu poświęca to sposób
na dostąpienie czegoś boskiego bez względu na ostateczny rezultat. To
niesamowite katharsis.
Świecznik |
Nie wiem zbyt wiele o porcelanie, czy
lepieniu z gliny; nie mam też w tym zakresie większych ambicji. Jest to jednak
dla mnie bardzo ważne zajęcie. Około czterech lat temu natknęłam się na
warsztat obok domu i postanowiłam spróbować. Co sobotę przychodziłam na zajęcia
razem z dwiema starszymi Koreankami. Nauczycielka nauczyła nas podstaw i przez
jakiś czas lepiłyśmy razem z nią identyczne formy. Mimo atmosfery jarmarku
(kobiety przekrzykiwały się w opowieściach o swoich mężach i dzieciach;
wylepianie z gliny było tylko pretekstem do spotkań i wynurzeń) udawało mi się czasem
odessać z rzeczywistości i cieszyć się tym, co robię. Nie było to trudne, gdyż
kobiety po wymianie zwykłych uprzejmości, szybko o mnie zapominały. Po jakimś
czasie nasze zgrupowanie wykruszyło się, a że moja nauczycielka rozpoczęła
akurat zajęcia sobotnie poza warsztatem, po których zaraz biegła na Insadong
sprzedawać swoje wyroby, miałam całą salę dla siebie. Od tamtej pory chadzam do
jej atelier, które albo zostawia otwarte (żadnego wandalizmu, czy złodziejstwa –
a drzwi są niekiedy otwarte na oścież), albo pozostawia mi kluczyk w ukrytym
miejscu. Zdecydowanie wolę samotność w swoim lepieniu. Pozwala mi ona na spełnienie.
Wazonik |
Lepiąc aniołka... |
____________________________________________________
Ceramika jest integralnym elementem koreańskiej kultury. Już za czasów dynastii Goryeo (918-1392) koreańskie wyroby
ceramiczne zaczęły zyskiwać uznanie na całym świecie mimo że do złudzenia
przypominały te pochodzące z Chin. Za dynastii Joseon (1392-1910) nastąpił
prawdziwy rozkwit tej dziedziny sztuki, z charakterystyczną porcelaną seledynową
(„celadon pottery”). Korea przodowała w bardzo trudnej technice otrzymywania
właściwego odcienia zielonkawego koloru i do dziś najbardziej jest znana
właśnie z tego rodzaju porcelany (moja nauczycielka namiętnie maluje wszystkie
naczynia na ten właśnie kolor...).
Celadon
Prunus Vase, Goryeo, 14th Century, Clay
Źródło: www.leeum.samsungfoundation.org |
Więcej zdjęć:
Kurcze, też tak chcę! W końcu miałabym doniczki do kwiatów właśnie w takich wymiarach jakie chcę! Czy na start to droga inwestycja (glina odpowiednia, jakieś farby, piec pewnie specjalny, koło garncarskie)?
OdpowiedzUsuńMożesz usunąć weryfikację obrazkową? Już kilka haseł (chyb 8)wpisywałam a okazywało się, że nie poprawnie.
kurde, wpisałam już chyba 15 haseł i jestem pewna, że kilka poprawnie a tutaj wciąż wyskakuje ten błąd. Chyba mój komentarz się nie pojawi :(
Komentarz jest widoczny!
UsuńŻeby zacząć nie trzeba niczego kupować. Wystarczy znaleźć warsztat lub hakwon, gdzie prowadzone są lekcje. Na miejscu będziesz mogła skorzystać ze wszystkich materiałów i w czasie nauki lepić sobie to, na co akurat masz ochotę. Powodzenia!
Chyba znalazłam jedno takie miejsce w Gdańsku. W wolnej chwili podjadę zobaczyć jaka jest ich oferta.
UsuńDziękuję.
Porcelana na świeczkę wygląda fajnie ;0
OdpowiedzUsuńBardzo ładne. Hah ja lepiłam raz w życiu jak miałam 8 lat - ale wkurzało mnie to - wolałabym sobie chlebek upiec ^^
OdpowiedzUsuń