Madonna i Justin mają tylko 4 minuty na uratowanie świata. Oglądając videoclip nigdy nie jestem pewna, czy im się to w końcu udaje, czy nie. W Korei panika wywołana obecną sytuacją ekonomiczną również coraz bardziej zaczyna chwytać za gardła. Ile Koreańczycy potrzebują czasu na wybawienie świata? Niektóre firmy, tak jak ta PWY, dają sobie dodatkowych 30 minut codziennie rano. Inne firmy, tak jak moja, zamierzają uciąć 4 dni z wakacji (nasze związki zawodowe – tak, mamy je jako jedna z nielicznych firm! – ciągle negocjują, daj im Boże zdrowie!). Jak zwykle w Korei rozwiązaniem wszelkich bolączek jest jeszcze dłuższe siedzenie w pracy. I nieważne, że przecież podczas kryzysu roboty jest mniej, że te trzydzieści minut, czy 4 dodatkowe dni w ściekającym potem sierpniu, będzie się po prostu pierdziało w stołek.
30 minut. Niby nic. W ciągu tygodnia jednak robi się z tego już 2,5 godziny, w ciągu miesiąca 10 godzin, czyli 1 dzień roboczy, a w ciągu roku 12 dni!. Licząc średnią stawkę wakacyjną ok. 80USD/dzień tracimy ok. 960USD/rok. A suma ta, dziwnym trafem, prawie w zupełności pokrywa roczną podwyżkę jednego pracownika.
30 minut. Niby nic. Każdy jednak wie, jak cenna o świcie jest każda sześćdzisięciosekundowa minuta. A już w szczególności ci, którzy muszą wstawać przed szóstą rano. Ludzie mają swoje przyzwyczajenia, poranne rytuały i obowiązki wobec rodziny. Ktoś tam robi śniadanie, ktoś ubiera dziecku skarpetki, ktoś robi 20 przysiadów, ktoś karmi kota, ktoś biegnie przyprowadzić samochód. Trzydziestominutowa zmiana, niby przecież nic, ale burzy całą wypracowaną co do minuty harmonię rodzinnego współdziałania o poranku.
Czy można jednak coś na to poradzić?
Tik tak tik tak tik tak...
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz