Melbourne


Wtorek - Środa, 4-5 maja 2004 (Z plecakiem przez Azję)
Melbourne / Australia


Przybylam do Melbourne o 6:00 rano. Po dwoch nocach spedzonych w autobusie totalnie wymeczona. Na miejscu okazalo sie, ze musze czekac do poludnia az ktos sie "wyloguje" z hostelu. Wzielam prysznic z plecakiem, znalazlam jakas cicha salke z lezanka i czujnie zasnelam. Po jakims czasie dolaczyl do mnie jakis chlopak (w majakach stwierdzilam, ze to mezczyzna mojego zycia... co nie potwierdzilo sie po przebudzeniu), ktos komus pokazywal pokoik, ktos go nawet odkurzyl. W koncu udalo mi sie zamelinowac.

Na drodze spotyka sie co jakis czas tych samych ludzi. Czesto robia bardziej lub mniej zblizone trasy. Tak spotkalam ponownie Masashi, Japonczyka spod Tokyo. Razem zwiedzilismy jeden dzien w centrum Melbourne. Dodac nalezy, ze dzien deszczowy, wietrzny, pochmurny i dosyc zimny - ok. 14 stopni. Nie poddalismy sie jednak. Na Queen Victoria Market kupilismy wciekle zolte plaszcze i udalismy sie w podroz.

Masashi i ja

Melbourne jest cudownym miasteczkiem z niskimi zabudowaniami, starymi tramwajami, nastrojowymi uliczkami. Nowoczesnosc gladko wkomponowuje sie tutaj w dostojna historycznosc slicznych budyneczkow. I muzyka. Jak w calej Australii - z lat 80-tych. ;)

Gramy...

Melbourne jest miasteczkiem roznorodnosci. Wszechobecni Azjaci (glownie Chinczycy i Koranczycy) przeplataja sie z "kulowo" wygladajacymi dwudziestolatkami (dready, kolczyki gdzie popadnie, szerokie spodnie, dziwne czapki etc.) a takze z szacownymi panami w szacownych garniturach i szuplymi kobietami w obcislych garsonkach.

Jadac do Melbourne zdalam sobie sprawe z jednej rzeczy, ktorej szukam. Chce znalezc mianowicie swoje miejsce, do ktorego chcialabym przynalezec. Wiele o Melbourne slyszalam i mialam nadzieje, ze to bedzie to.

Dnia drugiego udalam sie ulica St Kilda do Royal Botanic Gardens. I tam zaniemowilam. Na zawsze chce zapamietac intensywnosc zapachow, odglosy radosnych ptakow, spokoj samotnosci mojego spaceru, orzezwienie chlodnym wiatrem, niesamowitosc roslin i zwierzat. 



Za ogrodem jest taka cicha uliczka. Oprocz Sajgonu wpisalam ja na liste "moich miejsc". Kiedys tutaj zamieszkam.

Carlton Draught jest lepsze niz Victoria Bitter ;).

Wieczorem zmierzam do Sydney. Znowu cala noc w autobusie... z sama soba i tym, co w glowie nie uspione.



3 komentarze :

  1. bardzo ciekawy blog !
    dziękuję, że Pani pisze i publikuje :)

    w starszych wpisach nie wyświetlają się fotografie :( bardzo proszę o informację, czy tak to już jest (bo może coś powinnam przestawić w komputerze i będzie działać)

    pozdrawiam, wanda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzień dobry, faktycznie zdjęć nie było widać, ale już sprawa powinna być naprawiona. Proszę dać znać! Pozdrawiam również. Anna

      Usuń
    2. działa, dziękuję :)
      to zaczynam czytać od początku

      pozdrowienia z Polski, Wanda

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...