17 stycznia 2012

Świńskie obrządki


Świnia to zwierz w Korei szczególny. Kiedy pojawi się w snach, Koreańczycy pędem maszerują do kolektury, żeby (prze)kupić swój los. A to z powodu niespotykanej płodności lochy - podobno za jedynym zamachem potrafi ona wydusić z siebie do piętnastu różowiutkich prosiaczków. Któż miałby za złe pomnażanie swojego majątku w tak przebojowy sposób? Drugim, chyba jednakowo spektakularnym omenem jest to, że chiński ideogram oznaczający świnię (豚wymawia się w hanji jako "don", co w języku koreańskim oznacza właśnie pieniądze (돈).

Świnia odgrywa również niemałą rolę w koreańskim (i nie tylko) szamanizmie. Niektóre obrządki tego rodzaju przeniknęły do codziennej kultury Koreańczyków i są dosyć powszechnie praktykowane po dzień dzisiejszy. Przykładem może być gosa (고사), rytuał, który zapewnić ma nowemu przedsięwzięciu wszelaką pomyślność. 

Dla przykładu w zeszły weekend ojciec mojej koreańskiej podopiecznej kupił samochód. Nie jest to jednak zwykły pojazd, a taksówka - czyli biznes, mający za zadanie podreparowanie finansów rodziny. Stąd gosa na szczęście. Sposób postępowania? Na jednym z bardziej tradycyjnych rynków, na przykład Namdemun Market, kupujemy głowę świni. Im bardziej uśmiechnięta (!) tym lepiej, ale też i tym drożej. To makabryczne popiersie lokujemy w pobliżu samochodu, wśród owoców, tradycyjnych, ryżowych ciastek tteok (떡), suszonych ryb i innej strawy. Niezbędne jest też sfermentowane wino ryżowe, makgeolli, co by spryskać obficie opony, a resztę wypić na zdrowie. W międzyczasie rodzina oraz zaproszeni goście składają  trzy pokłony oraz wpychają koreańskie wony do pyska, uszu i nozdrzy świni - wszystkie te pieniążki idą do kieszeni właściciela. Po obrządku głowę świni najczęściej wyrzuca się, ale zdarza się, że jest ona gotowana i konsumowana.



Rytuał gosa (고사) - w uśmiechiętym pysku, nozdrzach i uszach zmasakrowanej świni sterczą koreańskie banknoty.


Pokłony przed pyskiem świni - prośba o pomyślność nowo otwieranego biznesu, w tym przypadku zakupu samochodu na taksówkę.


Gosę odprawia się w większości nowo otwieranych interesów - biur, hal produkcyjnych, zakupu samochodu na taksówkę itd. Co ciekawe, niedawno dowiedziałam się, że nawet w naszej stoczni, przed lądowaniem statku lub platformy wiertniczej podobny rytuał jest konsekwentnie egzekwowany po to, żeby zapewnić konstrukcji bezwypadkowość. Dopiero w obecności właściciela, podczas oficjalnej ceremonii nadawania nazwy, ucieka się do bardziej zachodniego zwyczaju tj. rozbijania szampana o burtę/strukturę budowli. Stąd może takie powodzenie koreańskich stoczni?


10 komentarzy:

  1. oja, taksowka, to w tym kraju ciezki kawalek chleba :/

    powiedz mi, oni pozniej ten leb jakos gotuja, pieka, czy cotam?

    pTomek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To taksówka prywatna, bo ojciec koleżanki przez lat naście był kierowcą ciężarówki. Stąd teraz pracować może wyłączenie na swój własny rachunek.

      Co do głowy świni to spożywa się ją raczej rzadko, ale jeżeli już to jest to rodzaj zupy z mięsem pokrojonym na kawałki.

      Usuń
    2. Pokrojone uszy w 순대국~...mniam:)

      Usuń
  2. chyba we wszystkich kulturach zaklina się rzeczywistość. może to daje później jakiś wewnętrzny podświadomy imperatyw. w naszej kulturze przejawia się to wyświęcaniem przez księży, opijaniem narodzin dziecka - pępkowe (chyba). opijanie ma chyba u nas najbardziej rozpowszechniony charakter: pępkowe, parapetówka, pierwsza wypłata, chrzciny, stypa, udana transakcja, toast zaślubin no i brak okazji jest też okazją. "niestety" tradycja ta z moich obserwacji nadal popularna jest w powolnym zaniku. Koreańczycy jako macho pewnie też za kołnierz nie wylewają z takich okazji by rzeczywistość była po ich stronie. pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. a czy miejscowi,znani na calym swiecie, fanatyczni chrzescijanie tradycje ta odrzucaja czy jakos przesuwaju w sfere dozwolonej'koreanskosci'?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Korei wszystko dosyć gęsto przeplata się: chrześcijaństwo, ateizm, buddyzm, szamanizm - a to wszystko w otoczce konfucjonistycznych praktyk. Pewne obrządki, mimo że dla "standardowego" chrześcijanina mogą wydawać się bluźniercze, ciągle są praktykowane w Korei jako niepodważalna część koreańskiej tradycji. Faktycznie jednak są ludzie, którzy z powodów religijnych odmawiają na przykład składania ukłonów innym "figurowm" niż ich bóg. Też niektórzy zamiast prawdziwej głowy świni kupują taką z ciasta jako "lżejszą formę" obrzędu.

      Usuń
    2. tak czy siak koreanski szamanizm /czy jego wspolczesne echa/ jest niesamowity ... dla mnie przynajmniej to najciekawsza czesc tej kultury

      Usuń
  4. W pierwszy momencie stwierdziłam, że to dość zaskakujące, później śmieszne, ale jak zobaczyłam na zdjęciu tą biedną głowę nieżywej świnki z pieniędzmi w uszach, nosie i pysku... Współczuję jej po mimo, że nic nie czuje. Jak to się mówi, co kraj to obyczaj. Mam tylko nadzieję, żen ie przyśni mi się świnka, bo zacznę się zastanawiać czy nie zagrać w loterię czy coś podobnego ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. a więc to o to chodzi z tą świnią! widziałam, że przed premierą dramy chyba Miss Ripley zrobili taką ceremonię, na której cała ekipa kłaniała się głowie świni i niekoniecznie rozumiałam o o chodzi...^^' wow, dzięki za wyjaśnienie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Powiem, że mi tam się ta tradycja podoba :P Znaczy, może niekoniecznie polecę kupować głowę świni przy okazji przeprowadzki, ale fajnie, że takie coś dotrwało do naszych czasów i jest dalej praktykowane ;) to dość, hmm... "egzotyczne" (ostatnio chyba nadużywam tego słowa xD)

    OdpowiedzUsuń